Polecany post

Trump, Trump, misia bella...

 ...misia, Kasia, konfacella... Taka była wyliczanka ze 60 lat temu... Oby więc wypadło na Trumpa. Jak nie wygra, to będzie ciężko, trzeba b...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rosja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rosja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 marca 2023

Kroimy Rosję!

 

Kroimy Rosję! 

Zaraz po inwazji na Ukrainę napisałem artykulik "Co z tą Rosją?" w którym sugerowałem, że nie będzie spokoju dopóki Rosja nie padnie z hukiem, a z tego ostatniego chyba na świecie więzienia narodów nie powstanie zbiór niezależnych, nowych państw. Jak się okazuje, coraz więcej publicystów i polityków zaczyna o tym przebąkiwać, bo cóż - rację mają. Rosja bez Putina dalej będzie Rosją. W nowej odsłonie, Rosja będzie już tylko zwykłym, średniej wielkości państwem, które będzie musiało się zająć swoim rozwojem, a nie dojeniem wszystkich w koło. No, to zacznijmy. Nie wiem jak do tego dojdzie, to temat na inny artykuł, ale dojdzie! Mury runą. Powstaną nowe państwa. Można na potrzeby wstępne określić ich granice zgodnie z regionami federalnymi, potem mogą się one dogadać co do detali. 

Zacznijmy od największego: 1. Dalekowschodni i Syberyjski - dwa okręgi federalne jako po prostu SYBERIA. 12 mln km2, co i tak tworzy największe państwo na świecie, ale nie wiadomo, czy Chiny czegoś nie uszczkną? Na razie państwo miałoby ok 21,5 mln ludzi, czemu nie, w Kanadzie i Australii też nie ma wielu ludzi, a mają dobrobyt. 

2. Uralski okręg autonomiczny, czyli URAL. Na teraz 1,78 mln km2 i 12 mln ludzi. Minerały, lasy, dobry potencjał. 

3. Północno zachodni okręg... 1,67 mln km2 i 13,5 mln ludzi - tu jest misz-masz, Karelia, Komi, ale i Petersburg, Królewiec - bajzel administracyjny. To pewnie będzie trzeba rozparcelować. 

4. Nadwołże - trochę ponad 1 mln km2, 30 mln ludzi. Tu pewnie wschód utworzy republiki tatarsko-orientalne, a zachód przyklei się do Rosji, jednak. 

5. Centralny okręg, czyli ROSJA. W wersji mikro, 650 tys km2 i 38 mln ludzi. No.. to nie przejdzie, takie coś nie utrzyma Moskwy. Trzeba będzie sięgnąć po część z Petersburgiem i zachód Nadwołża, też Rostów - docelowo ok. 1,4 mln km2 i ok. 65-70 mln ludzi. 

6. Południowy okręg, z Rostowem, też pewnie pęknie w pół i północ pójdzie do Rosji, a południe przyklei do

7. KAUKAZU. Teraz okręg ma tylko 170 tys km2, pewnie docelowo może mieć 300 tys i ludności ok 16 mln. Tam będzie niezły kocioł - Dagestan, Czeczenia, no - interesujące tereny, tygiel. Ale nie Rosja. 

Czyli - 5 do 7 państw, wolnych, w miarę zasobnych, potencjalnie bardzo bogatych bo minerały, lasy, woda, itp... Samowystarczalnych, z czasem. Czy to nie piękny pomysł? 

I tak trzeba się do tego zabrać, publikować takie teorie, dyskutować o tym. To, na morale ruskiej wierchuszki działa jak płachta na byka, ale jest i demoralizujące. Niech się oswoją z myślą, że wszyscy czekają na koniec obecnej, obmierzłej Rosji. Niech zaczną myśleć: Gdzie wyląduję? Co ze mną będzie? Czy nie lepiej być sprytnym? 

Oczywiście, są dalsze implikacje - np. gdzie broń atomowa? Ale to jest dalszy ciąg, zacznijmy budowę od stworzenia planu budynku. 


czwartek, 17 listopada 2022

Przewodów - zagadkowe współrzędne


 "Wszyscy wszystko wiedzą", że zacytuję słynnego Ryszarda. Ale, czy na pewno? Rakieta spadła, wystrzelona przez Ukraińców broniących się przed atakiem Rosjan, taki jest przekaz chwili. Więc co to za pytanie - "dlaczego"? Jest pewna dziwna sprawa w związku z miejscem upadku rakiety. Może to przypadek, ale ciężko w przypadki wierzyć, kiedy ma się do czynienia z Rosją. Wiadomo, że celem rosyjskich ataków, niezależnie od tego skąd są one prowadzone są istotne dla Ukrainy miejsca. Centra miast, obszary fabryczne, elektrownie, zakłady przemysłowe, ale i galerie handlowe, stacje itp. Byle jak najwięcej zaszkodzić. Dziwnym trafem nasza poczęstowana pociskiem wieś ma współrzędne geograficzne które są kombinacją miejsc we Lwowie i Kijowie. Koordynanty Przewodowa to 50.47N szerokości i 23.92W długości geoegraficznej. Równoleżnik 50.47N przecina Kijów i to właśnie w okolicy elektrowni przy Dnieprze. Z kolei południk 23.92W biegnie przez zachodnią część Lwowa, obok galerii Epicentr i państwowych zakładów naprawczych samolotów. Czyli mamy do czynienia z trzema "przypadkami" - współrzędne zahaczają o dwa bardzo atrakcyjne do ataku cele w zupełnie odległych miejscach, w dużych miastach, a kombinacja współrzędnych tychże celów wypada akurat dokładnie w miejscu gdzie spadła rakieta, gdzieś w opłotkach. Nawet gdyby to było kilka kilometrów obok, to już tego zbiegu okoliczności by nie było. To dosyć niepokojące, bo jest to jednorazowe wydarzenie.

Gdyby codziennie spadały u nas rakiety, to pewnie czasem możnaby zauważyć jakieś zbiegi okoliczności, ale kiedy przy jednostkowym zdarzeniu dochodzi do takich "ciekawostek", to powinien włączyć się komu trzeba alarm. Ciekawe, czy się włączył i co z tym zrobią? Coś tu śmierdzi z lekka. Zupełnie jakby ktoś wstukiwał w program współrzędne i sobie wstukał pomyłkowo połowy z dwóch celów. Ale w takim razie, kto to wystrzelił? 

środa, 27 kwietnia 2022

Co zrobić z Rosją?

 Co zrobić z Rosją?

Pytanie wydaje się głupie, bo co można zrobić z największym terytorialnie krajem świata, w dodatku zaopatrzonym w przeróżne zabójcze bronie w tym nuklearne? Niestety, sytuacja jest taka, że COŚ trzeba zrobić, bo zbliżamy się do chwili, którą Jankesi określają po prostu "do or die". W tym momencie, rozważania o tym czy Putin oszalał, czy nie, nie mają znaczenia. Wielu znaczących ludzi myśli i głosi głupią tezę, że wystarczy go usunąć i już będzie słodko i miło jak dawniej. Lecz już nie będzie miło, nie będzie też jak dawniej - kto pierwszy się zorientuje może na tym zyskać, ale... ma też obowiązek uderzyć w alarmowe dzwony. Historia uczy nas, że każdy kolejny władca Rosji jest na ogół człowiekiem niebezpiecznym dla ludzi i świata, więc liczenie na to, że nagle władzę obejmie tam Ałła Pugaczowa albo jakiś "nowy Gorbaczew" to mrzonka. Należy więc doprowadzić do kilku zdarzeń. Po pierwsze - Wołodia musi odejść - najlepiej widowiskowo, jak Kadafi, albo Caucescu... Trzeba więc cały czas bombardować ten "ruski mir" informacją z Zachodu i wspierać każdy ruch odśrodkowy, dywersję, koszty już nie liczą się. A kiedy nadejdzie w Rosji zmiana warty trzeba zadbać o to, żeby nie było to sukcesją. Należy sprawić, że nagle jest wielu kandydatów, a żaden nie może nazwać się liderem całej Rosji. Bo Rosja MUSI skończyć swój byt w obecnym kształcie. Tak, to najważniejsza sprawa. Nie może być więcej tego tworu, tego raka świata, tego największego kolonialnego państwa, które udaje, że nim nie jest. Należy doprowadzić do sytuacji, że każdy potencjalny kandydat na lidera ma jasny przekaz: albo oddajesz broń jądrową pod nadzór ONZ (czy czegoś tam), albo nie rządzisz. Jeżeli się nie zgadza, to trzeba go wyeliminować, po prostu. I wtedy nadejdzie chwila w której Rosja powinna się rozpaść, albo mówiąc prawidłowo uwolnić stłamszone od wieków narody. Oni, ruscy władcy, pomimo centralnej władzy Moskwy muszą uznawać istnienie wielu "republik", czy na poły samorządnych obwodów, bo tak bardzo są zróżnicowani. Niepodległościowy ruch krain Rosji wreszcie skończy byt tego tworu, trzeba to podsycić. Dać im kasę, broń, technologię, komunikację. Koszty wielkie, ale trzeba się szarpnąć! Niech Świat zrobi zrzutkę! 

Syberia może pięknie zaistnieć w formie nawet trzech państw! Daleki Wschód, centralna część do Bajkału na południu i zachodnia do Uralu. A w europejskiej części jeszcze czekają na wolność Tatarskie kraje, Baszkiria, Tatarstan, Kaukaz... Karelia wróci do Finlandii, a Rosja w swoich granicach etnicznych, bez broni jądrowej... To by oznaczało spokój na 100 lat. 
Oczywiście, te nowe państwa i terytoria miałyby rozliczne problemy i konflikty, ale to nie to samo, co Ruskie władztwo z bronią "A". I do tego trzeba dążyć - tylko kompletny demontaż Rosji może rozwiązać światu ten problem numer 1. Problem numer 2, czyli Chiny nabrzmiewa, ale jeszcze jest trochę czasu. Najważniejsze, to rozwiązać problem tego chuligana świata raz na zawsze.


wtorek, 1 marca 2022

No i co zrobić z tym Putinem?

Dlaczego Putin atakuje i niszczy Ukrainę? Bo... może. To najprostsze zdefiniowanie działań psychopatów. Robią cokolwiek tylko pod kątem własnej korzyści i satysfakcji. Dlatego nie oszukujmy się - zdjęcia martwych dzieci, rozwalonych budynków, czy płaczących staruszek nie zrobią na nim wrażenia. Tacy ludzie myślą inaczej, dlatego wszelkie apele, wystąpienia, czy inne nękanie go grą na uczuciach spali na panewce, bo nie można grać na zerwanej strunie, że tak powiem poetycko. Jego po prostu trzeba zmusić do pewnego "działania - zaniechania", albo po prostu ZABIĆ. Przy dzisiejszej technologii to nie powinno być wielkim problemem - przecież nie może kiblować w bunkrze przez 5 lat. Po co właściwie mamy to NATO? Kolejne "Ministerstwo Głupich Kroków"?  Ukraina chciała do NATO, co przybliżyłoby sojusz o 1500 km w kierunku Moskwy i dało im do myślenia, a NATO na to... "no, nie wiem, może nie teraz, to zły pomysł..." Po CHUJ jest ten sojusz? Żeby wygrać z wrogami, czy żeby sobie tysiące urzędasów pierdziało w stołki w kwaterach i ośrodkach dowodzenia? No, to mamy teraz Iwana u bram, zamiast nękać Wołodię wojskiem natowskim niedaleko Moskwy. Zachód uczy się wschodu jak milicjant geometrii. Powoli. W kazdym razie - cierpi Ukraina - nie dość, że biedniejszy to kraj, to jeszcze go rozpieprzą. Wygląda na to, że zły los Polski przeszedł na Ukrainę, a jeszcze niedawno wydawało im się, że Niemcy ich kochają, Ameryka też, Ruscy tolerują, więc wszystko mogą. Babcia mi opowiadała, że kiedy Niemcy wkraczali do Lwowa w 1941 roku  Ukraińcy wywiesili flagę w centralnym punkcie miasta, co spotkało się z propozycją nie do odrzucenia ze strony Niemców - zdjąć, albo ich rozwalą od razu. No, to zdjęli. A teraz Niemcy stracili zęby, Ameryką rządzi geriatria, a Ruscy już nie tolerują. Przesrane, Ukraino... No, cóż, obserwujmy, pomagajmy, wspierajmy, dużo nie możemy, ale może jednak coś? Dajmy jakieś memy... 






No, to tyle. Nigdy nie myślałem, że będę dopingować Ukraińcom, a tu proszę... Life is full of zasadzkas! 

piątek, 3 stycznia 2020

Czemu Putin zaczął nas atakować?

Od razu dodam, atakował nie tylko nas. Ale nas najmocniej. Czemu nas? Bo jesteśmy najbliżej. Najbliżej czego? Najbliżej Białorusi i właściwie tylko my możemy nabruździć. Putin dobrze pamięta Lecha Kaczyńskiego i jego podróże na Ukrainę, do Gruzji. Ile mu to pokrzyżowało planów, ile musiał stracić czasu i pieniędzy przez to wszystko!
A teraz, kiedy przychodzi czas na Białoruś (bo Łukaszenka już jest tylko krówką w rzeźni), znów w Polsce rządzi ten cholerny PiS. Jarosław wciąż żyje, bo nie poleciał, a na domiar złego, zamiast mendowatych Dornów i innych farbowanych lisów wyrosła cała armia młodych i ideowych patriotów, którzy też potrafią działać.
Ktoś spyta, ale co ma do tego atak na nas w związku z czasmi sprzed 1939 roku? Ma, bo ten atak został przez ich analityków uznany za najlepszy. Mamy historię zatargów z syjonistami, już nie raz nam spieprzyli sprawy z USA przez swoje lobby, ale również lewacka Europka szybko zapomniała jak wyrzucali swoich Żydów do obozów na wschodzie i pasuje im, by ten zaszczyt przypadł nam. Skoro już nas dymali raz, to może i drugi? Więc cała heca z przesłaniem Putina to po prostu sygnał, a właściwie jego wstępna, pierwsza częśc. On nam mówi - jak nie będziecie siedzieć cicho, to zrobię wam kuku. Zasram wam opinię tak, że popamiętacie "ruski (!) miesiąc". Dlatego wybrał też i takie mało znane wydarzenie historyczne - kolejny sygnał: "mam dużo tego w kartotece - podskoczycie, to uruchomię więcej. Zrobię z was faszystów w 5 minut, a potem odkręcajcie to sobie przez 15 lat. A może... jako wróg faszymu wpadnę też i do was?"
To po prostu kontynuacja mało wyszukanej, ale wciąż skutecznej strategii. Zresztą o tym pełno w różnych "sztukach wojny", czy teoriach von Clausewitza - zastrasz przeciwnika tak, żeby mu się odechciało walki. Walnij mocno i w nieoczekiwane miejsce, zastrasz.
No i walnął; podejrzewam, że ma jeszcze opracowany drugi krok i pewnie warianty A i B na ewentualny, trzeci krok. W końcu, chłopaki z ruskiego wywiadu czymś się tam muszą zajmować, prawda? Takie więc robią małe żarty, symulacje i analizy. A potem ty się Polsko, czy inna Łotwo martw o to, co może stać się z wami, ile możecie stracić, a nie myśl o niedoli Białorusi.
I chyba tylko o to chodzi. Akcja jest przemyślnie wyreżyserowana, co zdradza, że ma jakiś cel, a jedyne w czym dzisiaj możemy i powinniśmy nabruździć Rosji to jej przejęcie Białorusi i  przesunięcie granic z zachodem na Bug. Nie oszujkujmy się, jakiś tam ruski KGBowiec średniego szczebla nie zna na tyle historii żeby opowiadać światu ze swadą o polskim ambasadorze w Berlinie w 1938 roku. Natomiast świetnie wczuwa się w rolę agresywnego chama, którym zresztą jest. W końcu, nie pracował w filharmonii, prawda?

czwartek, 16 kwietnia 2015

Czytelnicy z Rosji

Mojego bloga pod tym adresem czyta niezbyt wiele osób. Kilkadziesiąt dziennie, czasem da to tysiąc odsłon w miesiącu, czasem trochę mniej. Prowadzę go tutaj tylko i wyłącznie dla możliwości rejestracyjnych, łatwości w edycji i grafiki. Portal "Niepoprawni", gdzie dużo więcej ruchu i czytelników jest po prostu okropnie brzydki (sorry chłopaki!).
Ale zauważyłem coś ciekawego...
Dawniej, chociaż miewałem egzotycznych czytelników, ograniczało się to do USA, Kanady, czasem kilku wejść z Australii. Nigdy ze wschodu. Nic. Nawet myślałem, że może system nie rejestruje tych wejść, bo przecież choćby przypadkiem...
Od jakiegoś czasu, kiedy zacząłem się zajmować krytyką ruskiej V kolumny, lub "innymi problemami" związanymi z Dzikim Wschodem zaczęto mnie tam czytać!
Teraz, chyba nawet tylko tam mnie czytają :)
Tak sobie myślę, kto to mnie czyta? Czyżby jakaś gospodyni z Omska, a może student z Riazania?
E tam. Czekiści czytają! Jak widać - głównie. (Nie pozdrawiam)
Akurat nagle przypomniał sobie o mnie pewien Rosjanin, którego poznałem lata temu w Rosji i bardzo chce mnie spotkać w Polsce. Chyba jednak się nie spotkam, bo a nuż łyknę w drinku jakiegoś zarazeczka, albo troszkę polonu... Kto wie, lepiej uważać.
Tisze jedjesz, daljeje budiesz.

wtorek, 10 lutego 2015

Nihil novi - Rosja i my

No, nic nowego! Ktoś powie, -Jak to? Przecież same nowiny! Rosja, Ukraina, Europa, wojny, kryzysy, idzie nowe, wraca stare, niewiadoma za zakrętem..."
Oczywiście, to racja, ale... czy coś w tym nowego?
Weźmy na tapetę taką Rosję. Czego właściwie można oczekiwać po chorym na marskość wątroby psychopacie z kompleksem parweniusza, w dodatku uzbrojonym po zęby? Czy można się dogadywać z psycholem? Oczywiście nie. Kto w ogóle naiwnie wierzy, że kolejne "zawieszenie broni" na Ukrainie przetrwa choć kilka tygodni? Nikt nie wierzy, a najbardziej nie wierzą ci, którzy je ogłaszają i o nie zabiegają. Rozwinął się już cały wschodni rytualizm teatru kabuki w którym każdy wie, co i kto zaraz powie, czy zaśpiewa, ale nie wypada wyjść przed zakończeniem.
Więc czekamy na to "zakończenie", pytanie tylko, co w nim dla nas będzie?
Ponieważ jednak mamy miejsce w szeregu wyznaczone i nikt z naszych "elit" nie podskoczy, więc nikt nawet nie usiłuje bąknąć: -co w tym wszystkim może wpłynąć na nasz kraj? Czego MY - POLSKA, oczekujemy?
Patrząc na jowialną twarz naszego "misia-jeden" i na te inne ryje obżarte fondue i ośmiorniczkami widzimy od razu, że od nich niczego nie usłyszymy, bo to tylko chłopcy na posyłki.
Za to każdy może sobie wyobrazić, znając historię i pamiętając, że to NIC NOWEGO, jakąś ścieżkę działań.
Po pierwsze - należy popierać zbrojenie Ukrainy i jej powiązanie z Europą. Czy wkurzymy tym Rosję, czy nie - nie ma znaczenia. Oni nie działają na zasadzie rewanżu za dobre uczynki. Oni to mają gdzieś. Jeżeli chcą wrócić do Kalisza i Wieruszowa (tak, tak, byli tam ponad 100 lat!) to spróbują i podlizywanie się do niczego nie doprowadzi.
Natomiast każdy zniszczony na Ukrainie ruski czołg na pewno nie wjedzie do Polski. Każdy zastrzelony w Donbasie Kałmuk nie pojawi się w desancie pod Warszawą. Każda wystrzelona w ukraiński cel rakieta, nie poleci na Lublin, czy Łódź, każdy rubel wydany przez Kreml na awanturę ukraińską już nie będzie wydany na awanturę polską! To możemy zrobić i to też nic nowego. Popierajmy wrogów naszych wrogów - proste jak drut - pamiętając, że wróg największy to Rosja. Ale i popierajmy słabszych, tak zresztą wypada! Kto nie czytał Chłopców z Placu Broni, powinien przeczytać, to ponadczasowe.
Więc czekajmy aż ten misio alkoholik zdechnie na marskość, albo zapije się, czy też rozwali go sraczka - rewolucja. Długo nie trzeba czekać, byle przetrwać rok, może dwa... to szybko idzie, gdzie nie ma leków, choroba się nie zatrzyma.  Niedługo wpadną w konwulsje i wtedy będzie niebezpiecznie, to nic nowego oczywiście, wiemy, że tak będzie. Wtedy trzeba to bardzo sprytnie przetrwać.
A to, czy inne równie psychopatyczne państwo, które jeszcze niedawno robiło z ludzi mydło, a dzisiaj pretenduje do roli "lidera Europy" ustali jakieś ramy bezsensownego "rozejmu", nie ma znaczenia.

środa, 1 października 2014

Ruskie trolle wokół nas

Patrząc na rozliczne sondaże dotyczące poparcia dla różnych ugrupowań wiadomo kto i z jakimi poglądami stanowi mainstream, mimo pewnych różnic w procentach.
Można oczekiwać, że na lewackich portalach będą się popisywać lewacy, pederaści, jakieś odłamy PeOwców, u anarchistów będą chuligani czytający "Krytykę Polityczną", antifiarze i inne chamy, a Gaz Wyb to korytko dla świnek kochających PO, lemingów i postkomuny.
Tego samego można więc oczekiwać, czyli podobnych zależności, na portalach prawicowych. Ale... jednak NIE MOŻNA.
Otóż na prawicowych portalach i blogach cały czas występują tabuny dziwnych, może i zielonych ludków.
Natankowcy, intronizatorzy, sekciarze, bigoci, dewotki, rusoluby, iranoluby, endecy, antyszczepionkarze, miłośnicy talibów, anty-amerykańcy, panslawiści, obsesjonaci anty-żydowscy, tropiciele banderowców, naturyści-tradycjonaliści, a nawet neopoganie. Skąd to towarzystwo się bierze? Czy to spontan? E tam... Należy to ubrać w kontekst.
A jaki on jest każdy widzi, kto przeczyta czołówki gazet, czy posłucha radia.
Rosja w natarciu. Ludziki z czołgami kupionymi w OBI kręcą się po wschodzie; wojna ante portas! Europa w przyklęku (jak zwykle od 75 lat), Ameryka daleko i kąsana z wszystkich stron. 
Ale Rosja to już nie jest ZSRR, więc musi spędzić dużo, dużo więcej wysiłku i czasu nad urobieniem i skołowaniem ludzi na zachodzie, a najbardziej na tym bliskim, czyli u nas i w okolicy. Natknąłem się na świetne kompendium działań Rosji, które ktoś zebrał i zamieścił w necie, nie ma sensu tu niczego zmieniać, mogę to wkleić od A do Z bez zmian. Tak po prostu jest! 

"Termin „Web Brigades” (brygady sieciowe) jest ściśle związany ze zjawiskiem jakie zaobserwowano w Rosji na początku 21 wieku. Sprawę nagłośniła dziennikarka Anna Poljanskaja. W jej opinii, w przestrzeni internetowej działały zorganizowane grupy, charakteryzujące się wspólnotą poglądów, osądów i działań. Grupy te tworzyły sztuczną dyskusję bądź to narzucając innym nieświadomym internautom, swoje przekonania, bądź też torpedując normalną dyskusję. Uważa się, że za grupami tymi stały rosyjskie służby, głównie FSB.
Według Poljanskiej, działalność tych grup charakteryzują pewne stałe elementy:
1. Propagowanie ideologii komunistycznej i przedstawianie w pozytywnym świetle historii związku sowieckiego, z naciskiem na minimalizowanie ilości ofiar tego systemu.
2. Bezgraniczna wierność Władimirowi Putinowi i jego otoczeniu.
3. Respekt i podziw wyrażany pod adresem KGB i FSB
4. Nienawiść do przedstawicieli opozycji, dziennikarzy
5. Wyrażanie opinii które są anty-amerykańskie, anty-zachodnie, anty-Gruzińskie, anty-Ukraińskie
6. Oskarżanie o Rusofobię każdego, kto się z nimi nie zgadza
7. Tendencja do oskarżania oponentów w dyskusji o „szaleństwo”
8. Ciągła obecność na forum – dzień i noc ktoś pisze
TAKTYKA
1. Jak tylko pojawi się „przeciwnik”, brygady sieciowe atakują go głupimi argumentami, prowokując do głupiej reakcji/interakcji
2. Oskarżanie rozmówcy o pracę dla „wrogów” – CIA, Mossad, Arabia Saudyjska itd.
3. Obrażanie rozmówcy, często o charakterze seksualnym
4. Zdumiewająca zdolność do ujawniania i przypominania sobie cytatów rozmówcy z wcześniejszych dyskusji, czasami nawet sprzed roku
5. Praca zespołowa. Członkowie brygad współpracują ze sobą, zadają sobie rozpoczynające dyskusję pytania, podkreślają określone fragmenty wypowiedzi innego członka grupy – udając, że się nie znają.
6. Zwracanie się do administratora o blokowanie lub usuwanie całości/części wpisów przeciwnika.
7. Niszczenie i zamykanie niewygodnych forum –zdarzały się przypadki kasowania całych tematów bez przyczyny.
PO CZYM POZNAĆ RUSKIEGO TROLLA NA POLSKICH PORTALACH
1. UKRAINA = BANDEROWCY. To dziś najpopularniejszy temat w internecie i jest to główny odcinek, na którym pracują obecnie „brygady sieciowe”. Widać to w każdym artykule na Onet/Interia/WP dotyczącym Ukrainy
2. ROSJA. Budowany jest pozytywny obraz Rosji. Putin przedstawiany jest jako prawdziwy mąż stanu, który prowadzi Rosję i trzyma porządek (często używane: rusofobiczne artykuły, rusofobiczny interlokutor, zachodnia nagonka na Rosję niepolskich/polskojęzycznych mediów etc)
3 ANTYAMERYKANIZM. Mocno krytykowane są Stany Zjednoczone. Przedstawiane są jako agresor, państwo niesprawiedliwe, stanowiące zagrożenie dla reszty świata. (często używane: zgniły zachód, jankesi, Polacy niewolnikami jankesów, Polacy w złotej klatce etc)
4 ZNIEWOLENIE POLSKI. Opisywanie 25-lecia wolności, jako gospodarczego i politycznego upadku państwa Polskiego (często używane: nienotowane w historii bezrobocie [bezrobocie po transformacji nigdy nie było tak niskie, jak na chwilę obecną], prywatyzacja, rozkradanie państwa, obce kapitalistyczne wpływy [czytaj zagraniczne inwestycje], Polacy niewolnikami na emigracji etc )
4. ANTYSEMITYZM. Tradycyjnie z poklaskiem dla Rosji idzie atakowanie „żydów”. Żydzi i Izrael przedstawiani są jako największy wróg Polski. Napuszczanie Polaków na Żydów i odwrotnie ma zresztą długą tradycję w Rosji, gdyż metody te stosowano już w zaborze rosyjskim oraz w PRL. Oprócz destabilizacji wewnętrznej (dziś już może mniej, ze względu na mały odsetek mniejszości w Polsce) Rosja uzyskuje też korzyść, pokazując Polskę jako odwiecznych antysemitów, co skutecznie utrudnia nam kontakty z zachodem.
5. ANTYUNIJNOŚĆ. Bruksela jest kolejnym po USA i Izraelu "największym wrogiem". Źródło wszelkiego zła i zepsucia. Najlepiej jakby Polska była poza Unią… co oczywiście byłoby korzystne dla Rosji.
6. WYBIELANIE HISTORII. Pokazywanie zaborów w dobrym świetle, minimalizowanie ofiar Rosyjskiej przemocy na terenie Polski, gloryfikowanie PRL. Wszyscy przeciwnicy Rosji to faszyści, naziści i banderowcy.
7. ZNIECHĘCANIE POLAKÓW DO WSZELKICH SOJUSZY. Czy to z USA, czy z Niemcami czy Litwą, czy Ukrainą. Każdy kto myśli o sojuszu jest „agentem” – najlepiej jak Polska „będzie sama”… dokładnie jak przez wybuchem Powstania Warszawskiego.
To są najważniejsze, stałe tematy jakimi kierują się brygady sieciowe. Oprócz tego działają też na określonych odcinkach, wynikających z zapotrzebowania w danej chwili. Dało się więc zauważyć swego czasu wzmożoną aktywność podczas rozmów o gazie łupkowym(wzrost ilości komentarzy zniechęcających do wydobycia komentarzy, straszenia), czy też podczas rosyjskich prób rakietowych(kiedy to chwalono rosyjską myśl techniczną, krytykując amerykańską).
STRUKTURA ORGANIZACYJNA
Brygady sieciowe tworzone są przez kilka osób przy normalnych, statutowych zadaniach oraz przez większe grupy przy masowych operacjach – takich jak np. ostatnie straszenie „banderowcami”. Kim są uczestnicy? Tego na 100% stwierdzić nie można, jednak potencjalni kandydaci to:
- pracownicy wywiadu, służby specjalne
- wynajęci przez służby Rosjanie znający polskie realia
- wynajęci przez służby Polacy, poprzez specjalistyczne agencje
Członkowie grupy na ogół mają dużą wiedzę na temat historii. Do pisania komentarzy używa się często specjalistycznego oprogramowania, umożliwiającego pisanie z kilku przeglądarek równocześnie - oczywiście łącząc się poprzez serwery proxy i oprogramowanie maskujące IP."

Czyż to nie jest kompletne i dokładne opracowanie? Celne co do joty! I już wiemy, skąd tylu dziwnych "patriotów" na patriotycznych portalach, bo tylko ze strony prawicy może być dla ruskiej ekspansji zagrożenie.

poniedziałek, 8 września 2014

Ukraina - cieszyć się, czy martwić?

Kilka miesięcy temu pisałem coś o możliwościach rozwoju wypadków na Ukrainie. Na przykład tu: tutaj
Czy ja wieszczę, czy co? Pisałem to zanim Krym do "macierzy" powrócił, kiedy Radosław S. niczym jakiś Chamberlain "pokój przywoził". Jak na razie, mój scenariusz wygląda na spełniony w 75%.
Czy to dobrze? Mamy rozpaczać i wdziewać czarne opończe na znak żalu nad stepowym bratkiem-psubratkiem? A może cieszyć się z jego upokorzenia, bo jednak sprawili nam rzeź Wołyńską i nic za to nie odpokutowali?
Myślę, że jako lud jesteśmy narodem emocjonalnym i zawsze musimy być za, lub przeciw. Ciężko nam być ambiwalentnymi, obojętnymi. Stąd problem, bo nie widać możliwości, a tylko bieżące sprawy i kłopoty. Jedni się cieszą z radosnej mordy rybiookiego kacyka z KGB, a inni dopingują czerwono-czarnym bulbowcom zasiedlającym obecnie nasze byłe wschodnie ziemie.
W naszym interesie nie leży ani silna Rosja, ani silna Ukraina. Szczerze mówiąc twardą prawdę, w naszym interesie leży nawet bardzo słaba Ukraina i ona właściwie taka już dzisiaj jest, tylko że sama o tym jeszcze nie wie.
Zabiorą im przemysł, zamkną gaz... odetną od morza... Z czego wyżyje ta efemeryda? Ano... może z nas trochę wyżyć. My mamy morze, przemysłu jeszcze trochę, więcej pieniędzy... Mogą pięknie przeprosić i poprosić o wznowienie pociągów Warszawa-Lwów-Zaleszczyki, że tak w przenośni nazwę proces "powrotu". Bo to zupełnie realne, przynajmniej ze względów demograficznych (patrz tutaj: tu) A jak nie chcą, to nie. Niech sobie tam tkwią w tej okrojonej wersji demo-państwa. Niech służą jako bufor ostrzegawczy o ruchach ruskich wojsk.
Dlatego dziwię się obecnej egzaltacji zwolenników, jak i przeciwników obu stron. Ja sam, nie lubię jednych i drugich. Racjonalnie postrzegam jako większe zło Rosję i nie chcę ich blisko naszych granic, więc nie chcę upadku Ukrainy. Równocześnie mam pewną satysfakcję, kiedy bezczelny i o małej kulturze naród splamiony krwią ludzi, którzy nieśli im cywilizację widzi jak to jest być mordowanym i okradanym, a NIKT nie pomaga... Cenna nauczka.
Ale kiedy już tę nauczkę odbiorą, to mogą zapukać. Przygarniemy pokutujących - hardych niech wezmą Ruscy.

wtorek, 4 marca 2014

Bezwizowy ruch idiotów

Wojna za rubieżą... Putin bawi się w Nerona, niedługo braknie mu małych poletek doświadczalnych i weźmie się za większe. Właściwie, już się bierze, bo Ukraina mała nie jest.
To, że Rosja jest państwem o wschodniej mentalności chanatów i władców absolutnych nie trzeba mówić nikomu kto skończył szkołę średnią, z wyjątkiem pracowników naszego rządu i MSZ. No, bo jakby z niewiadomych powodów i niejasnych dla Polski korzyści, nasze dyplomatołki (p. Bartoszewski ukuł na swoich przydupników dobre powiedzenie) wykoncypowały, że trzeba uruchomić z Rosją ruch bezwizowy! Dla mieszkańców okręgu Kaliningradu - na początek. Czy im się coś należy od Polski?
Czemu dla nich, a dla mieszkańców Kaługi nie? Nie wiadomo.
Czemu sięga ten ruch do Gdańska, ale do Katowic nie? Też nie wiadomo.
Może wystarczy do Gdańska, Gdyni, Olsztyna i Suwałk?
Chyba im wystarczy.

No i mamy teraz sytuację wojenną; Rosji odwala, Ukraina w rozsypce, Europa w pedalskim lęku, Ameryka w niewiedzy i słabości, a my zapraszamy do siebie bez wiz potencjalnych agentów! Nawet się nikt tym nie przejmuje, bo żeby się przejmować, to trzeba mieć mózg...

Właśnie w Obwodzie Królewieckim, w pobliżu naszych granic kacap zaczął prowokacyjne "ćwiczenia" wojskowe! Właściwie nie wiem, czemu nie wjadą na tych czołgach do Giżycka, w końcu mamy ruch bezwizowy?! Czy w przepisach jest coś w temacie, że nie wolno wjeżdżać czołgiem? Pewnie nie.

Obwód Królewiecki ma ok 1 miliona mieszkańców. Z tego może pracować w wywiadzie FR nawet i 10 tysięcy agentów.
A dokumenty mieszkańca obwodu może też wyprodukować dla innych 50 tysięcy agentów rząd Rosji na zawołanie.
No, i każdy może sobie do nas wtedy wjechać swoją małą "wołgą" i robić, co chce i gdzie chce.

Nagle możemy się obudzić bez prądu, bez gazu, z zatrutymi wodociągami, z pożarami zakładów przemysłowych, lasów, centrów handlowych, budynków rządowych...
Czy nas na to stać?
W imię czego to nadstawianie dupska w stronę Rosji Putina? Co my z tego mamy?
Komuś coś obiecał? Komu? CO???
W świetle dzisiejszej sytuacji na Ukrainie, pierwszą rzeczą jaką robimy powinno być zawieszenie tego durnego ruchu bezwizowego i nakaz wyjazdu dla osób z tego korzystających w ciągu 2 dni.
I zajęcie się ruską V kolumną, której jest u nas pełno.



niedziela, 23 lutego 2014

Kurtyna, brawa...koniec?

Nieocenieni w zabawnych powiedzonkach Jankesi mają taki tekścik jak na obrazku obok, czyli, że "przedstawienie się nie skończy dopóki nie zaśpiewa gruba pani".  Osnute jest to na finale "Zmierzchu Bogów" wagnerowskiej trylogii "Pierścień Nibelungów", kiedy to końcowa, 20 minutowa aria śpiewana jest przez Walkirię Brunhildę, a jak każdy wie, Walkirie, to duże dupy są. Czyli, historia, żeby nawet nie wiadomo jak długa, musi przejść przez swoje wszystkie etapy, a jak się skończy nie jest pewne, dopóki nie zaśpiewa ta tłusta Walkiria.
Oczywiście, skojarzenia z Rosją i Ukrainą są wręcz namolne.
No, bo czy ktoś poza najbardziej naiwnymi może uwierzyć, że właśnie mamy do czynienia z pięknym końcem rewolucji "majdanowej"? Że właśnie Radzio i inny jakiś mniejszy Nibelung pojechali do Kijowa, opieprzyli kilku banderowców i teraz już będzie tylko wiosna i pokój i dobroć wszelka?
No, już to widzę. Ha, ha.
A gdzie gruba pani? Gruba pani właśnie kończy Olimpiadę i nie wypada jej pierdzieć i przeklinać przy gościach. No, ale goście powoli będą wyjeżdżać, więc będzie troszkę luźniej... Opadnie maseczka kultury i dostatku i podwójnych sraczy w łazienkach, a na ukraińską ziemię padnie cień czarnego orła - mutanta o dwóch głowach. I będzie się pewnie działo, ale to nie będzie fajna impreza.
Schemat jest zawsze podobny. Nasz król Staś, właściwie sam poprosił o wydymanie i wchłonięcie. W 1918-9 "tymczasowe rewolucyjne" rządy Polski, Ukrainy, Węgier i prawie połowy Europy deklarowały chęć stania się republikami ZSSR. Kraje bałtyckie w 1940 roku prześcigały się w tym, któremu jako pierwszemu uda się wkraść pod pierzynkę tłustej pani. Bo Brunhilda ma chcicę, ale nie wypada jej jako damie wyjść z inicjatywą, więc stwarza pozory, może i łatwe do rozszyfrowania, ale jakieś tam są - wystarczy do rżnięcia głupa, że jest atrakcyjną damą, a zawsze się trochę idiotów znajdzie co uwierzą.
No i padło teraz na tych Ukraińców; tłusta baba zagięła na nich parol.
Nie oszukujmy się, nie chodzi jej o skażone Czernobylem bagna Prypeci, o jałowe pasma Karpat, czy naznaczone banderowską niepokornością zachodnie kresy. Jej - Brunhildzie - Rosji chodzi o Charków. O Dniepropotrowsk, o Krym. O przemysł i infrastrukturę, o przyjazną siłę roboczą, która bez bata będzie pracować dla niej. W końcu kilkaset lat rusyfikacji nie poszło na marne.
Możemy więc oczekiwać różnych ciekawych sytuacji, najpewniej wschodnie rejony zaczną jeden po drugim wypowiadać posłuszeństwo Ukrainie i ustanawiać jakieś pacynkowe rządy, a la, Osetia, coś tam. Potem, jak już się policzą i oszacują, że wystarczy, dobra Brunhilda wpadnie na randkę i już zostanie. Jedyna zagadka, to ile pozostawi?
Czy wystarczy sam wschód, czy jednak troszkę z centrum też weźmie? Myślę, że z powodów psychologicznych i wrodzonej chęci poniżania, weźmie jakiś rejon, który nie pasuje do wschodu, ale tak - żeby pokazać. Coś jak włączenie Łomży do Białorusi w 1940. Dla jaj i na złość.
Ale, czy to dobrze, czy źle? Wszystkie media lamentują i załamują rączyny... co to będzie... rety!
Eee...tam, nic nie będzie. I czemu zaraz źle? Ukraińcom pomoże to pozbyć się balastu wynarodowionych pół-rusków, nam wyrośnie mniejszy sąsiad, ale za to bardziej zorientowany na Europę i z odciętymi więzami handlowymi na wschodzie, więc biznes się kroi...
Jeszcze lepiej, gdyby się w ogóle rozsypali... gdyby wbrew jękom telewizyjnych matołów powstało 4, a może 5 części Ukrainy... dla Polski byłaby to szansa na odrodzenie się kresów. Wiem, że dla wielu młodych ludzi to jakieś mrzonki i stare sprawy, ale tak już jest z historią; działa się na wieki i epoki, a nie na 5 lat. I to odrodzenie kresów, zabrałoby kilkadziesiąt lat, ale można myśleć docelowo o koegzystencji i harmonii w ramach szlachetnej i tradycyjnie wielonarodowej RP, a nie w Gułagu Brunhildy. I nie bać się orłów mutantów!



środa, 19 lutego 2014

Polityka pensjonarek

Oczywiście, chodzi o Ukrainę.
Wydawałoby się, że powinniśmy wspierać taki rozwój wypadków, z którego wyniknąć mogą dla Polski korzyści, albo inaczej, z którego wynikną jak najmniejsze straty.
Bo o to chodzi w polityce, w biznesie i w życiu. Kierujemy się rozsądkiem i ZAWSZE patrzymy na końcowy efekt. Działania impulsywne, emocjonalne, "gaszenie pożarów", to pierwszy krok do złych rezultatów.
Innym działaniem, może nawet groźniejszym od wymienionych powyżej jest "zachowanie pensjonarki". Egzaltacja, dokonywanie wyborów które "wypada" zrobić, nie zwracanie uwagi na zagrożenia, bo jakoś to będzie...

I takie u nas właśnie przeważają zachowania i poglądy w sprawie Ukrainy. Jedni bredzą, inni się wypinają, inni obrażają, a jeszcze inni powtarzają jakieś prawdy, których akurat nie udowodnił nikt. Robią to nawet całkiem szacowne autorytety. Na nieszczęście, z niewiadomych powodów, chłodna kalkulacja interesów Polski, korzyści i zagrożeń wynikających z różnych scenariuszy sytuacji jest praktycznie nieobecna. Nie wiem, czy to oznacza, że jesteśmy tak egzaltowani i naiwni, czy może tylko głupi i krótkowzroczni?

To w sumie prosta sytuacja, może ją rozpracować w formie prostej analizy SWOT byle student.

Nie będę się bawił w jej rozpisywanie i przynudzał, można się wznieść poza studenckie szczególiki i od razu przejść do konkretów.

Możliwe sytuacje końcowe:
1. Ukraina spacyfikowana przez Janukowycza i w unii celnej z Rosją
a. pacyfikacja przy udziale Rosji
2. Rozpad Ukrainy
a. na dwie części
b, na więcej części
3. Powrót do status-quo sprzed rewolty i wznowienie rokowań z EU.

Jeżeli teraz rozpatrzymy powyższe sytuacje i zastanowimy się które z nich mogą być dla nas najmniej szkodliwe to od razu widać:
1. i 1a. Docelowo mamy nową Białoruś z ruskim wojskiem nad Bugiem i Sanem. Powrót do sytuacji z 1939 roku. W sytuacji 1a. "integracja" pójdzie szybciej, a ruskie wojska wejdą od razu i pewnie nie wyjdą. Mocno dla nas niekorzystna sytuacja.
2a. Rosja "sępi" na wschodzie i Krymie powoli wsysając ich do "nowego ZSRR". Ruskie wojska nad Donem, może nie w Kijowie, ale na szczęście nie nad polską granicą, może oddalone o bufor zachodniej i centralnej Ukrainy o jakieś 300-500 km. Sytuacja gorsza niż dziś, ale nie najgorsza.
2b. Większy chaos, zamęt, niepewność, groźba lokalnych konfliktów, ale rosyjska strefa pewnie mniejsza, zdecydowanie na samym wschodzie - "mała Rosja" i Krym. Kijów stolicą centralnej Ukrainy. Zakarpacie odcina się, Bukowina i zachód też. Ta sytuacja może nie jest dobra dla Ukraińców, ale dla nas jedyna stwarzająca jakieś możliwości wypracowania korzyści z małym i słabym, choćby banderowskim sąsiadem, którego nie trzeba się bać, bo jest mały i wygłodzony. Taka sytuacja ma jeszcze jeden plus - od Rosji teraz dzielą nas 3 granice!
To sytuacja dla nas korzystna.
3. O ile bywają cuda, to byłby właśnie cud. Majdan wygrywa i to w całej Ukrainie. Fanfary! Gloria! To byłaby sytuacja korzystna na krótszą metę, choć na dłuższą wyrasta nam konkurent w Unii. Korzyścią byłoby również zniesienie granic i możliwość zamieszkania, czy kupna ziemi na naszych starych ziemiach, o ile ktoś jest odważny. Ale cudów nie ma, więc czy jest sens mówienia o tym?

No i teraz bardzo proste - co i kogo należy popierać, żeby sprzyjało to Polsce?

Kto popiera sytuację 1 i 1a błądzi, albo jest człowiekiem nierozsądnym, nie myślącym perspektywicznie. W najgorszym przypadku może świadomym lub nie agentem wpływu Rosji. Również, a contrario, można powiedzieć, że każdy kto nie popiera ruchu "majdanowego" popiera sytuację 1, więc wychodzi na to samo.
Kto wierzy w cuda chciałby sytuacji 3, ale co można zrobić i kogo/co poprzeć żeby wróciła stara sytuacja? To tylko tak zwane "wishful thinking". Popieranie rewolty jest w interesie ludzi marzących o 3.
Popieranie rewolty również dotyczy sytuacji 2a i 2b - doprowadzi to do rozpadu Ukrainy, bo Rosja nie odpuści przemysłowej części Ukrainy, jest im potrzebna. Pytanie tylko właśnie o rozmiar tego wydarzenia, tego rozpadu, ale dla nas to nie jest najgorsze.

I tyle. Proste, jasne. Nie ma tu nic o Sorosie, Zydach, Izraelu, USA i tych wszystkich duperelach, o których jest morze notek w necie przy temacie Ukrainy.
Również wskazuje na to w czyim interesie jest to zbożne pojękiwanie w TV, że "najgorszym co może się stać to rozpad Ukrainy", tak dzisiaj w TVP łkała jakaś psita z mikrofonem... Nie powiedziała dlaczego, ale lemingi nie mówią nigdy dlaczego.
Trzeba jeszcze zaznaczyć, że podszyte szlachetną goryczą (za zbrodnie na Wołyniu) wypinanie się na "banderowski Majdan" jak najbardziej wrzuca taką osobę w kategorię 1, czyli sprzyjanie Rosji. Bo jak wspomniałem na początku, to właśnie pensjonarskie i egzaltowane zachowanie, a w polityce trzeba mieć twardy łeb i PLAN.

wtorek, 31 grudnia 2013

Po co nam ta Rosja?

Ostatnio nasiliła się sponsorowana przez ruską ambasadę akcja "słowianofilstwa", która polega na wypisywaniu w internecie (i nie tylko) lizusowskich w stosunku do Rosji andronów. Głupota ludków, która wygląda na zaraźliwą, ogarnęła nawet słynny RAŚ, który wysmolił wiernopoddańczy manifest do kierownika Rosji. Przy okazji, należy powiedzieć, że to definitywnie przesądza kwestię przynależności narodowej Ślązaków z RAŚ, Niemcy by czegoś tak durnego nie wykonali, nie raz kumali się z ruskimi, ale ZAWSZE na zasadzie równości. No, to przynajmniej mamy to z głowy, ale wróćmy do tematu.
Rusofile (niektórzy udają "białoruso-", ale to takie okruchy dla kolorytu) wieszczą zagładę świata zachodniego, rozrywając szaty z powodu, Halloween, Walentynek i ogólnego spedalenia (wolno tak?) krajów Unii, proponując w zamian czystość słowiańskich poranków, lekki mrozik Workuty i ładne słowiańskie cyce, nie mówiąc o tańszym gazie, szprotkach i czymś tam jeszcze. No i to ma być stabilizacja, tradycja i ład.

No i mamy ład i stabilizację. W jednym tylko Stalingradzie, który się Niemcom nie dał wypieprzają ludzi w powietrze jak pacynki! Ruski bezradne. No, oczywiście, kogoś wytypują i rozwalą, bo to się musi tak stać, ale wiedzą już (i niektórzy z nas też) że są bezradni! Co za policzek, co za afront... Akurat tam! Nawet nasze merdia nie piszą dokładnie (tak, tak, smsy) co jest grane, tylko tytuły brzmią: "Drugi zamach w... Rosji". No tak, w Rosji. Haha.
I co teraz będą nam oferować Rusofile? Wakacje nad Irtyszem? Wizyty w cerkwiach? No bo cyce rozprysły się na ścianach autobusów i stacji metra...
W co nas chcą wpakować ci idioci, a jest ich całe mrowie; dawny "Nowy Ekran" był nimi zasypany jak Szarik pchłami, teraz lokują się głównie w moczarowskim Neonie24, ale i na 3-im Obiegu troszkę jest, jak i innych "prawicowych" portalach.
Szczypta optymizmu? No pewnie! Im gorzej, tym lepiej! Niech się Ruscy zajmą Dagestanem, Baszkirią, Chińczykami w Syberii; mniej będą mieć pary na naszym froncie. A kto wie, jak dostaną raz, drugi, trzeci baty, to może się okazać, że część Ukrainy chce wejść do Europy, przy naszej "pomocy". Oni już mają dość prymitywu! To samo z Łukaszenkową Białorusią, dopóki Ruscy stoją z czołgami, są ważni. Ale jak ich nie będzie, to ktoś powienin zapytać pana Łukaszenki - hej, to kiedy bratku zwrócisz Grodno? No, ale to temat na inne rozważania.

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2014!

niedziela, 10 listopada 2013

Głupcy pytają: "a po co?"

Często padają w komentarzach o katastrofie smoleńskiej głupie twierdzenia, jak: "po co było Rosjanom robić zamach, skoro Kaczyński i tak by nie wygrał wyborów?"
No, cóż, można spytać inaczej: "jak można zadawać takie śmieszne pytania?"
Odpowiedź na to można zilustrować na przykładach z setek lat istnienia państwowości rosyjskiej; zachowań liderów Rosji, ich mściwości, pogardy dla norm międzynarodowych, jak i życia ludzkiego.
Ale nie trzeba wchodzić tak głęboko, wystarczy kilka przykładów z czasów nowożytnych żeby to zilustrować.
Zamach na samolot z Kaczyńskimi i plejadą polskich osobistości miał być i był sygnałem. Dla regionu, świata, Ameryki, Europy - my tu rządzimy i robimy co chcemy i NIKT nam nie podskoczy. Nie wtrącajcie się do naszej strefy wpływu, bo was zabijemy i co więcej - NIC NIE ZROBICIE. Jak widać po dzisiejszej sytuacji w regionie - sprawdza się to!
Przy okazji, Rosja nigdy nie odpuszcza, niezależnie czy ktoś ma szanse na jakieś reelekcje, czy nie. Na wszelki wypadek.
No i miał lecieć również Jarosław. To byłby koniec jakiejkolwiek opozycji w Polsce i sensownego nurtu patriotycznego, którego nie można było po prostu wyśmiać i zdeptać, to miał być koniec "polskiego buntu".

W 1940 roku Sowiety, pomimo uwikłania w wojnę fińską, przygotowania do wojny na zachodzie i ciężkich prac polegających na wywózkach i mordowaniu tysiącami Polaków i kogo właściwie się da, potrafili zaaranżować zabójstwo Trockiego, który siedział na dupie w Meksyku i w ogóle nie liczył się w bieżącej polityce, a na pewno nie mógł zagrozić Stalinowi w niczym. Bo był i podpadł - za to jest zawsze jeden wyrok - śmierć.


Całkiem ostatnio, również siedzącemu za granicą w Anglii, byłemu agentowi Litwinience przytrafił się śmiertelny wypadek wypicia herbatki z polonem. No i trup. I co z tego, że każdy kto ma choć IQ=90 wie, że to zrobili ludzie Putina? Nic! Bo taki jest urok bezczelnego chamstwa w wykonaniu Rosji - nikt z tym nie zrobi NIC.

Można jeszcze dorzucić zdjęcie twarzy Juszczenki, całej w bąblach po otruciu dioksynami, ale może ktoś, kto to czyta, akurat podjada sobie coś, to nie chcę mu obrzydzać. Temu jednemu udało się ledwo przeżyć, ale "day ain't over yet" jak mówi przysłowie Jankesów.

To oczywiste, że interes Rosji w tym Smoleńskim zamachu jest/był ogromny, tylko kretyni pytają "po co"? Można im odpowiedzieć, "a po cię historii uczyli, ciemniaku?"
Bo logiki, to na pewno nie uczyli.
A pytanie to zadają naiwnie(?) ludzie, którzy uważają się za bardzo mądrych.

wtorek, 29 maja 2012

Ruski marsz

To chyba trochę śmieszne... Ruscy chcą celebrować SWOJE święto na POLSKICH ulicach! To może w dowód wzajemnej miłości, jakieś 20 tysięcy Polaków przejdzie się po Moskwie 11 listopada? Po centrum Moskwy, z flagami?
Już to widzę...
Ale, nasza "Hania kochana", (jak nazywał ją pewien SB-cki taksiarz z korporacji "ósemki") już zgodę szykuje, wiadomo, grunt to "otwartość i miłość".
Proste chłopaki mówią o tym, że to "rozchylanie pośladów", oraz "dawanie dupy", ale czy można tak brzydko mówić o pięknym uczczeniu rosyjskiego święta na terenie jakby na to nie patrzeć, protektoratu?
Tylko wizyty samego samodzierżawcy brakuje.
Ale on jest w pobliżu i czeka... i kiedyś w końcu przyjedzie.


wtorek, 2 listopada 2010

naród wybrany?

Może to jednak MY jesteśmy wybrani? Do jakichś sekretnych eksperymentów Najwyższego, związanych z percepcją człowieka?
Przecież jak widać nawet nasz rząd nie jest w stanie połapać się na ile lat podpisaliśmy umowę na dostawę gazu z Rosją! Tylko zajęło im to rok (te negocjacje)  i nikt nie wie i nie rozumie co podpisano. Śmiać się można, ale może lepiej zapłakać?
My w ogóle mamy problemy z ustalaniem prostych spraw. Na przykład: kiedy ktoś bierze w łapę to właściwie skąd wiemy czy bierze? No bo, przecież koperty dla doktora mogły być puste! Kto organizował wizytę w której poległ Prezydent i cała rzesza posłów? Może nikt? Skoro nikt po roku nie ma zarzutów, to pewnie że nikt.
Czy Rychu, Zdzichu i reszta to biznesmeni, czy zwykli kanciarze? Czy Kaczmarek czekał jak służbista w korytarzu hotelu o północy, żeby sobie pogadać o książce którą czytał?
Pewnie niedługo przestaną robić dzieciom kartkówki, bo przecież tak naprawdę nie wiadomo, czy Kowalski się nie podpisał za Nowaka, choćby dla jaj!
Teraz tylko powoła się zespół ekspertów, który przez rok będzie się zastanawiał co te chłopki z PSLu podpisały, a potem i tak Ruski zrobią co chcą, prawie to samo dzieje się z katastrofą.

sobota, 25 września 2010

żeby nie było, że jestem jakiś antyrosyjski

Lubię te ichnie "Baltiki", piątkę, dziewiątkę, najbardziej siódemkę...
Ale to nie są jakieś najlepsze w Europie piwa, chyba lepiej się znają na wykańczaniu przeciwników, niż na piwie :).