Polecany post

Trump, Trump, misia bella...

 ...misia, Kasia, konfacella... Taka była wyliczanka ze 60 lat temu... Oby więc wypadło na Trumpa. Jak nie wygra, to będzie ciężko, trzeba b...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kopacz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kopacz. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 8 marca 2015

8 marca, czyli gdzie te komuno-kobiety?

Umieściłem to jakiś czas temu, kiedy Kopacz jeszcze była tylko ministrą od omamów, ale ponieważ jest 8 marca, a dużo się nie zmieniło, można to znów wrzucić. Wygląda zresztą na to, że większość tematów bloga można właściwie wrzucać na okrągło przez cały czas. Naprawdę, nic się nie zmienia... Tempo przemian mamy nastawione na "rigor mortis"...

Po jaką właściwie cholerę ładują was do tego Sejmu, babsztyle? Podobno nic tak nie zabezpiecza praw kobiet jak ich reprezentacja w Parlamencie.
Może tak jest, ale gdzieś w świecie. W III RP z pewnością tak nie jest.
Oto "Słońce Peru", w przymierzu z "Czarem PeGeEru" ogłosiło, że macie harować SIEDEM lat dłużej, żeby dostać te mizerne ochłapy w postaci emerytury. Sam ten pomysł w swojej skali jest skończonym debilizmem i zamachem na prawa człowieka.
W normalnym świecie, na drugi dzień, szeregi sufrażystek, działaczek women's liberation, a także gospodyń domowych zjarałoby ten burdel z cyrkowym dachem do fundamentu, a "Słoneczko" zaszło by na zawsze.
Ale u nas, ruchy kobiece nie służą obronie kobiet. One są od robienia tłumu na antypolskich manifestacjach. Są do darcia mordy na paradach zboczeńców, są od pisania komunistycznych pamfletów za co biorą pieniądze od innych komunistycznych euro-świń. Parlamentarzystki też nie poczuwają się do tego zadania. Mają ważniejsze sprawy...

Gdzie jesteś posłanko Grodzka, kiedy potrzebują cię kobiety? Czy myślisz o nich i ich nadchodzących siedmiu latach harówy, czy o tym jak lepiej wydepilować klatę? Gdzie jesteś, marszałek Kopacz? Tak łatwo było gadać o "polskich patologach w Smoleńsku", a teraz mordka w ciup, brakło kłamstewek? A ty Kluziku nieszczęsny? Mówiałaś swoim wyborcom, że macie dla nich siedem lat harówy w walizeczce z ustawami?
Żadna z was nie mogła wstać i powiedzieć: GÓWNO! Nie zgadzam się!? O ile nie oczekuję tego od PeOwskich fembotów, to od Grodzkiej-róg-Brackiej tego jak najbardziej oczekiwałbym. Co, szef nie wpadł na ten pomysł? Może taka z niego opozycja jak u posłanki gonady? Taka... chujowa trochę? :))

Więc, kto ma się ująć za biednymi Polkami? Pewnie rola ta przypadnie Prawu i Sprawiedliwości, za co potem znów NIE zagłosujecie na nich?
A może otworzą Wam się oczy, matki-Polki? Może właśnie teraz kilka milionów kobiet, którym ktoś zabiera siedem lat odpoczynku zacznie otwierać oczy?
Najwyższy i ostatni po temu czas.
A posłance trasgenderce dedykuję słynną linię z piosenki Davida Bowie "Suffragette City": WHAM, BAM, THANK YOU MAM.




poniedziałek, 15 września 2014

Pinokio premierem

Kiedy prawie 3 lata temu pisałem tekst "Czyżby wkrótce Pinokio rządził w Polsce" (TU) nie przypuszczałem, że to możliwe. Ale oczywiście, jak kromka posmarowana masłem spada zawsze na masełko, moje pesymistyczne dywagacje ziściły się prawie co do joty. Różnica jest tylko w tym, że Ewa Kopacz nie zostanie "prezydentą", a "premierą".  Właściwie, to nawet wyszło gorzej, bo prezydent w obecnej rzeczywistości pełni wyłącznie funkcje chroniące żyrandol i interesy PO. A premier... no, ten to może nabroić i narobić głupot. Mając w pamięci rewelacyjne wyniki ZOZu w zapyziałym Szydłowcu, którym zawiadywała, można stypulować, że czeka nas ostra jazda bez trzymanki pełna głupich decyzji, radomskiej chucpy i ściemy. Aż do momentu pięknej katastrofy, w której oczywiście ucierpimy wszyscy i znów stracimy rok, tak by wypełniło się przekleństwo zmarnowanych dziesięciolatek, które nam towarzyszy od dawna.
Ale to jest tylko jeden aspekt. Jest i drugi. Ten jest gorszy. Jutro nasza szydłowiecka prima-donna ma wygłosić expose. No i tu się zaczynają pytania: Skąd do jasnej cholery mamy wiedzieć, że mówi prawdę? I kiedy? Jak na razie wiem, że potrafi kłamać jak z nut i dla doraźnej potrzeby nie tylko kłamie, ale i KONFABULUJE!!!
Pamiętacie Tuwima "O Grzesiu i cioci"?

I pamiętam wszystko:
Że znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem ten list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer tez wrzucał,
Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, ze jak wrzucał to kucał..."

Tak, to wyższy poziom kłamstwa. To kłamstwo twórcze, premedytacja. Nie zwykłe wicie się, by uniknąć kary. To twórczość. To Goebbels. To "Prawda" i "Izwiestia", to Wydz. Propagandy KC PZPR. To ongiś rzecznik rządu PRL Urban...
Nie rozumiem, jak taka osoba może w ogóle pełnić jakieś funkcje publiczne?
Niektórzy pamiętają ogromne kłopoty jakie miał prezydent USA Bill Clinton w sprawie swojego "biurowego romansu" ze stażystką Moniką Levinsky. Większość ludzi myśli, że chodziło o sam romans. NIE! Nie o to chodziło. Otóż, prezydent Clinton o mało nie pożegnał się z Białym Domem dlatego, że SKŁAMAŁ w temacie. O to głównie chodziło. Prezydent takiego kraju jak USA nie ma prawa kłamać. To jest oczywiste dla Amerykanów i rządzących nimi elit. Musi być czysty jak łza, wiedział już o tym Nixon żegnając się z urzędem.
A u nas? U nas może sobie kłamać, czemu nie? To, że opozycja nie ma siły, głosów i sprytu żeby to wykorzystać to jedno. A to, że nasz misio od żyrandola, oraz haratający w gałę Donek nie mają żadnych skrupułów żeby choć taktownie nie wypychać takiej konfabulantki na stanowisko, to drugie.
No i co ona, ta szydłowiecka premiera powie?
"Podejmiemy działania" (jak nasi patolodzy w Smoleńsku)
"Będziemy ciężko pracować w zespołach" (przesiewając grunt na metr głęboko)
"Dokonamy analiz gospodarki..." (każdy szczątek, itd...)
"Będziemy współdziałać z fachowcami" (nasi genetycy uczestniczyli w tych działaniach)
I tak dalej, i tym podobnie...
Może sobie kobita mówić co chce, jej wiarygodność jest zerowa. I nie o to chodzi, że wiemy o tym, ale o to, że te świnie, mimo tego wszystkiego instalują nam Pinocchię na premiera! Co jest, do cholery? Arogancja, mam nadzieję, zostanie ukarana.
Podobno jest plan przekopania Mierzei Wiślanej? Będzie trzeba wielu specjalistów - kopaczy...



środa, 13 listopada 2013

Nasze radosne święta

Rzućmy okiem na ostatnie 75 lat, od 1939 roku. Jakie mieliśmy państwowe święta? Jakich mieliśmy przywódców? Na początku był 1 maja. Wprowadzony po raz pierwszy na ziemiach polskich przez III Rzeszę i ZSSR. Ludność z radością (tak było w gazetach) celebrowała ten fakt, a przypatrywali się tym harcom, czy to w imieniu Hitlera sam dr. Hans Frank, czy też w imieniu Stalina jakieś lokalne, czerwone sekretarzątka i miglance z NKWD.

Potem, po wojnie, w krótkim okresie udawania przez zaimportowanych, ruskich agentów jako włodarzy nowej Polski wrócił nam 3 maja, ale już za dwa-trzy lata spacyfikowano go i te czerwone kanalijki mogły już nie udawać, że to nasze i ich święto. Pojawiło się bowiem nowe, a co lepsze w ciepłym lipcu, który tylko zachęcał do pikników, hulanek i radości podlanej tą z czerwoną kartką.
Patronowały tym obchodom ojcowsko uśmiechnięte twarze... Bieruta, Ochaba, Gomułki, Gierka, Kani... No, Jaruzelski może nie był taki uśmiechnięty, ale temu nie wypadało, jako trepowi i sztywniakowi.
Poźniej była nasza "rewolucja" bez dymu i ognia, za to z grubą krechą i troszkę się data przesunęła;  najpierw patronem został "nie rozumiem, ale stojem" elektryk, potem wieczny student z SZSP, który zapomniał, że nie zdał egzaminów, no i... nadszedł rok 2005, i następny... wydawało się, że przynajmniej święta nam wracają normalne, z patriotyczną nutą i autentyczną radością, refleksją. Wywieszałem flagę z satysfakcją. Nic co dobre nie trwa jednak długo.
I już znów mamy dziwnych ludzi, którzy nam mówią z czego mamy się cieszyć. Albo, czemu nie wolno się nie cieszyć.
Tak patrzę na to zdjęcie z 11.11 i smutek mnie nachodzi głęboki... Co my tu bowiem mamy?


Po lewej stronie marszałek sejmu, która skłamała w najważniejszej chyba polskiej sprawie od dziesiątek lat i to dwa razy. Rżnęła głupa i waliła bez zająknięcia, patrząc narodowi w oczy z mównicy, jak to widziała polskich patologów pracujących..., itd, itp, a potem, że każdy kawałeczek tupolewa był wyjmowany, a ziemia przesiewana na metr... nawet jak to piszę to kręcę głową, nie mogę się nadziwić, że ktoś taki jest w rządzie i że jest wciąż marszałkiem parlamentu!!! Trzecią osobą w państwie!
Obok stoi sam prezydent Komorowski. Jedyny w PO, który stanął w obronie służb WSI, był przeciw ich rozwiązaniu i co ciekawsze, bardzo się interesował niejawną częścią aneksu Macierewicza na ich temat. No, skoro WSI to była banda agentów kształcona w Moskwie i trzymająca sztamę z koleżkami z GRU, oraz naszymi esbekami, to czego ten człowiek broni? Jaka jest jego wizja Polski? Jak wyobraża sobie bycie autorytetem dla wszystkich Polaków?
Może coś wie o tym jego żona, stojąca po prawej? Córka pary esbeków i to jeszcze z tej starej, żydowskiej szkoły ubeckiej. Gdzie to ona nabyła tej miłości do Polski i kto ją jej wpoił?

Takie więc osoby z "pierwszego rzędu" mówią Kowalskiemu, że jest fajnie! Że powinien się cieszyć! Że są tacy (ha, wiemy kto!), którzy się nie cieszą, ale my im zaraz tu pokażemy... jak się cieszyć. Bo cieszy się cała Polska i Europa, a najbardziej ta zachodnia, bo dostała 2 miliony białych i wykształconych  młodych ludzi do sprzątania i nalewania drinków, a na ich miejsce wkrótce podeślą nam 2 miliony jakichś brudasów. Czysta radość!
I poczułem się znów jak w PRLu. Święto, celebra, ględzenie... podejrzane typy jako elity... No i "warchoły", rozrabiacy i chuligani jako ci, którzy się nie cieszą. I grożenie paluszkiem.
Ale przypominając sobie takie wydarzenia z historii, to by wskazywało na agonalną sytuację reżimu, więc, drogi panie prezydencie, cieszę się!



sobota, 24 grudnia 2011

Czyżby wkrótce Pinokio rządził w Polsce?

Informacja prasowa z żydowskich obrzędów w Belwederze: "W piątek w Belwederze zapłonęła czwarta świeca chanukowa. W uroczystości udział wzięli Pierwsza Dama Anna Komorowska, Szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski oraz ministrowie KPRP. Społeczność żydowską reprezentowali m.in. przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP Piotr Kadlcik, Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich, rabin Stas Wojciechowicz i rabin Szalom Ber Stambler. Świece chanukowe zapaliła Anna Komorowska. Gości w imieniu prezydenta Bronisława Komorowskiego, który jest chory, powitał szef jego kancelarii."

Ważne jest ostatnie zdanie!
Skoro prezydent jest chory tak bardzo, że nie może spełniać obowiązków to... urząd powinien objąć MARSZAŁEK SEJMU! Jak widać, nie poprawia mu się więc nie wiadomo, czy na Nowy Rok nie będzie nami władać ten damski Pinokio, Ewa Kopacz!
To kobieta, która widziała niewidzialne rzeczy, czyli po prostu ordynarnie okłamała Polaków co najmniej dwa razy przy okazji katastrofy smoleńskiej.



Ktoś, kto kłamie obywatelom w obliczu śmierci ich Prezydenta i tylu notabli jest gówno wartym politykiem. To zwykły sprzedawca aut ze szrota. No, ale jak widać, jak najbardziej nadającym się na prezydenta PRL Bis.


Wesołych Świąt!!!

wtorek, 22 listopada 2011

Femboty i komunibiety, gdzie jesteście?

Po jaką właściwie cholerę ładują was do tego Sejmu, babsztyle? Podobno nic tak nie zabezpiecza praw kobiet jak ich reprezentacja w Parlamencie.
Może tak jest, ale gdzieś w świecie. W III RP z pewnością tak nie jest.
Oto "Słońce Peru", w przymierzu z "Czarem PeGeEru" ogłosiło, że macie harować SIEDEM lat dłużej, żeby dostać te mizerne ochłapy w postaci emerytury. Sam ten pomysł w swojej skali jest skończonym debilizmem i zamachem na prawa człowieka.
W normalnym świecie, na drugi dzień, szeregi sufrażystek, działaczek women's liberation, a także gospodyń domowych zjarałoby ten burdel z cyrkowym dachem do fundamentu, a "Słoneczko" zaszło by na zawsze.
Ale u nas, ruchy kobiece nie służą obronie kobiet. One są od robienia tłumu na antypolskich manifestacjach. Są do darcia mordy na paradach zboczeńców, są od pisania komunistycznych pamfletów za co biorą pieniądze od innych komunistycznych euro-świń. Parlamentarzystki też nie poczuwają się do tego zadania. Mają ważniejsze sprawy...


Gdzie jesteś posłanko Grodzka, kiedy potrzebują cię kobiety? Czy myślisz o nich i ich nadchodzących siedmiu latach harówy, czy o tym jak lepiej wydepilować klatę? Gdzie jesteś, marszałek Kopacz? Tak łatwo było gadać o "polskich patologach w Smoleńsku", a teraz mordka w ciup, brakło kłamstewek? A ty Kluziku nieszczęsny? Mówiałaś swoim wyborcom, że macie dla nich siedem lat dodatkowej harówy w walizeczce z ustawami?
Żadna z was nie mogła wstać i powiedzieć: GÓWNO! Nie zgadzam się!? O ile nie oczekuję tego od PeOwskich fembotów, to od "posłanki" Grodzkiej tego jak najbardziej oczekiwałbym. Co, szef nie wpadł na ten pomysł? Może taka z niego opozycja jak u posłanki gonady? Taka... chujowa trochę? :))

Więc, kto ma się ująć za biednymi Polkami? Pewnie rola ta przypadnie Prawu i Sprawiedliwości, za co potem znów NIE zagłosujecie na nich?
A może otworzą Wam się oczy, matki-Polki? Może właśnie teraz kilka milionów kobiet, którym ktoś zabiera siedem lat odpoczynku zacznie otwierać oczy?
Najwyższy i ostatni po temu czas.
A posłance trasgenderce dedykuję słynną linię z piosenki Davida Bowie "Suffragette City": WHAM, BAM, THANK YOU MAM.

wtorek, 8 listopada 2011

muszę to przekopiować!

Bo na czasie. To o czym pisałem niedawno stało się faktem zatwierdzonym przez ogromną więszość osłów! Posłów?

Kłamca na marszałka?

 
Ależ czemu nie!? W Polsce? Kraju cudów, Palikotów i tupolewów kręcących beczki mamy nową propozycję: na marszałka Sejmu, Ewa Kopacz! Gdyby prez. d/s żyr. Komorowski gdzieś poleciał i cośtam, albo jakiś lepszy snajper, to pani Kopacz zostałaby prezydentem Polski! A to pani, która okłamała naród. To osoba, która powinna ponieść śmierć polityczną od momentu, kiedy okazało się, że widziała "polskich patologów pracujących ramię w ramię z rosyjskimi" podczas pierwszych dni po katastrofie Smoleńskiej. Chyba tylko u nas, można okłamywać ludzi oficjalnie i bezkarnie... W normalnej demokracji, po takiej kłamliwej wypowiedzi, taka osoba mogłaby najwyżej zostać sprzedawcą hot-dogów, ale nie u nas. U nas wszyscy boją się Kaczora, a jakieś tam kłamstwa... co tam, któż nie kłamał?
Więc, Pinokio na marszałka!
Mnie to już nawet nie dziwi...

środa, 27 października 2010

10 tysięcy kroków

Chińczycy mówią podobno, że od doskonałości dzieli człowieka 10 tysięcy kroków.
No, to nasi archeolodzy podłubawszy trochę w smoleńskim błocie już są na półmetku! Znaleźli już pięć tysięcy różnych pozostałości po katastrofie na dokładnie już przesianym (według pani Pinokio-Kopacz) terenie.
Podobno najwięcej szczątków znajduje się pod betonami, których nie ruszali (nie mieli czym) więc pewnie zupełnie śmiało można mówić, że grzebiąc głębiej i dokładniej osiągniemy doskonałość, a nawet ją przewyższymy.
W tym wypadku doskonałością jest prawda, a diabeł z kolei tkwi w szczegółach więc nie zdziwiłbym się gdyby te brakujące 5 tysięcy pokazały jaka jest prawda. Przy okazji udowodniły by tezę, że przysłowia są mądrością narodów!
Vincit omnia veritas!