Polecany post

Trump, Trump, misia bella...

 ...misia, Kasia, konfacella... Taka była wyliczanka ze 60 lat temu... Oby więc wypadło na Trumpa. Jak nie wygra, to będzie ciężko, trzeba b...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą granica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą granica. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 24 sierpnia 2021

Imigranci u bram - czy to coś nowego?

Przeczytaj, co napisałem 6 lat temu. Po zmianie kilku zdań mógłbym to opublikować jako nowy wpis. To tylko pokazuje, że zdrowy rozsądek doskonale przydaje się w przewidywaniu przyszłości i identyfikacji lekceważonych problemów. Zwłaszcza zdjęcie, które załączyłem (kilkaset metrów od rzeki Bug) jest znamienne w kontekście dzisiejszego dnia.

"A więc wojna!" 
To słynne słowa radiowego spikera z 1 września 1939 roku. Bo wojna była oczywista, spadały bomby, strzelały armaty, lała się krew i maszerowały wojska. Jaka była wojna - każdy widział.

Czy tylko na tym polega wojna? Jaka jest jej definicja? To zniszczenie wroga i zawładnięcie jego zasobami ludzkimi i materialnymi. Nie ma więc konieczności tego huku bitewnego i bombardowań, o ile są inne środki.
Właśnie okazało się, że to nic nowego, te inne środki prowadzenia wojny są, a polegają na "masowej emigracji" z krajów islamu do Europy.
Natomiast Europka zachowuje się jak turysta-debil w tropikach, który pije nieprzegotowaną wodę, lub śpi bez moskitiery. Albo jak inny turysta, który obwieszony kamerami przechadza się wieczorem po 138 ulicy Manhattanu. Wszyscy wiedzą czym to się skończy, chociaż on sam, zadaje sobie potem pytanie: "jak to mi się mogło przytrafić?"

Już Rzymianie mówili: "strzeżcie się Greków niosących dary", a ci "Grecy" nawet nie mają prezentów, zaś darowane im żywność i wodę porzucają w pogardzie... Oni nie przyszli po żywność, po wolność, po demokrację, a tylko po to, żeby zasiedlić, zarobić, rozmnożyć się i przejąć w posiadanie. To zwykli oportuniści.
Na początku lat 80-tych kilka tysięcy Marielitos, "uchodźców" z Kuby, którzy naszpikowani byli przez Castro przestępcami i szumowinami rozwaliło wręcz Florydę. Co się zaczęło dziać, ile padło trupów z rąk gangów i jak rozlała się fala narkomanii można wyczytać, albo zobaczyć chociaż film Carlito's Way. To była plaga. I spowodowało ją tylko kilka tysięcy kryminalistów. Teraz, nawet nie wiemy jak groźna to fala, bo terroryści nie są nastawieni na rozróby między sobą, a na zabijanie spokojnych obywateli. I nie wiemy ile tych tysięcy właśnie przychodzi, będąc entuzjastycznie witanymi przez lewackich idiotów i euro-oszołomów.

To, że granice EU nie istnieją to skandal. Zauważyłem to zresztą niedawno, na granicy z krajem reżimowym, Białorusią, gdzie zasieki są jak widać opierane na jakichś gałązeczkach, a drut zardzewiały... Co zrobimy kiedy z tego terytorium zechce do nas przyjść 200 tysięcy "kogoś-tam"? Postawimy wyższe patyczki z uschniętej brzozy? A może postawimy tabliczkę, że "uprasza się nie wchodzić"?
Wędrówka ludów, która właśnie polegała na zasiedlaniu "cywilami" obszarów Rzymu nie trwała rok, czy dwa, ale cały wiek. Rzymianie, jak dzisiejsze euro-lemingi, nawet nie zauważyli, że zostają pozbawiani ojczyzny. Nagle, któregoś dnia wszystko już było inaczej.
A wszystko zaczęło się od "emigracji/imigracji" i braku ochrony granic. Dzisiaj, przy obecnych środkach technicznych, pozbawianie nas ojczyzny może potrwać lat 15, może 20, ale bez aktywnej obrony nie więcej. I po nas.
Koniec.
Chcemy to naszym dzieciom zafundować w imię zgrywy politycznej poprawności i jakiegoś głupawego humanitaryzmu? Ja nie chcę.

czwartek, 10 września 2015

A więc wojna!

"A więc wojna!"

To słynne słowa radiowego spikera z 1 września 1939 roku. Bo wojna była oczywista, spadały bomby, strzelały armaty, lała się krew i maszerowały wojska. Jaka była wojna - każdy widział.
Czy tylko na tym polega wojna? Jaka jest jej definicja? To zniszczenie wroga i zawładnięcie jego zasobami ludzkimi i materialnymi. Nie ma więc konieczności tego huku bitewnego i bombardowań, o ile są inne środki.
Właśnie okazało się, że to nic nowego, te inne środki prowadzenia wojny są, a polegają na "masowej emigracji" z krajów islamu do Europy.
Natomiast Europka zachowuje się jak turysta-debil w tropikach, który pije nieprzegotowaną wodę, lub śpi bez moskitiery. Albo jak inny turysta, który obwieszony kamerami przechadza się wieczorem po 138 ulicy Manhattanu... Wszyscy wiedzą czym to się skończy, chociaż on sam, zadaje sobie potem pytanie: "jak to się mogło stać?"

Już Rzymianie mówili: "strzeżcie się Greków niosących dary", a ci "grecy" nawet nie mają prezentów, zaś darowane im żywność i wodę porzucają w pogardzie... Oni nie przyszli po żywność, po wolność, po demokrację, a tylko po to, żeby zasiedlić, zarobić, rozmnożyć się i przejąć w posiadanie. To zwykli oportuniści.
Na początku lat 80-tych kilka tysięcy Marielitos, "uchodźców" z Kuby, którzy naszpikowani byli przez Castro przestępcami i szumowinami rozwaliło wręcz Florydę. Co się zaczęło dziać, ile padło trupów z rąk gangów i jak rozlała się fala narkomanii można wyczytać, albo zobaczyć chociaż film Carlito's Way. To była plaga. I spowodowało ją tylko kilka tysięcy kryminalistów. Teraz, nawet nie wiemy jak groźna to fala, bo terroryści nie są nastawieni na rozróby między sobą, a na zabijanie spokojnych obywateli. I nie wiemy ile tych tysięcy właśnie przychodzi, będąc entuzjastycznie witanymi przez lewackich idiotów i euro-oszołomów.

To, że granice EU nie istnieją to skandal. Zauważyłem to zresztą niedawno, na granicy z krajem reżimowym, Białorusią, gdzie zasieki są jak widać opierane na jakichś gałązeczkach, a drut zardzewiały... Co zrobimy kiedy z tego terytorium zechce do nas przyjść 200 tysięcy"kogoś-tam"? Postawimy wyższe patyczki z uschniętej brzozy? A może postawimy tabliczkę, że "uprasza się nie wchodzić"?
Wędrówka ludów, która właśnie polegała na zasiedlaniu "cywilami" obszarów Rzymu nie trwała rok, czy dwa, ale cały wiek. Rzymianie, jak dzisiejsze euro- lemingi, nawet nie zauważyli, że zostają pozbawiani ojczyzny. Nagle, któregoś dnia wszystko już było inaczej.
A wszystko zaczęło się od "emigracji/imigracji" i braku ochrony granic. Dzisiaj, przy obecnych środkach technicznych, pozbawianie nas ojczyzny może potrwać lat 20, może 30, ale bez aktywnej obrony nie więcej. I po nas.
Koniec.
Chcemy to naszym dzieciom zafundować w imię zgrywy politycznej poprawności i jakiegoś głupawego humanitaryzmu? Ja nie chcę.

wtorek, 17 września 2013

Blizny (arch.)

Czasem, nawet lekkie draśnięcie pozostawia ślad, brzydką bliznę. Niektóre z tych blizn nigdy nie znikają.
Taka zresztą natura gwałtu zadanego na żywym organizmie - łatwo i szybko przychodzi skrzywdzić, zabić, zepsuć, ukraść, skłamać, a dużo wolniej wykurować, zabliźnić, odrosnąć i zapomnieć.

Kiedy w 1939 roku dwóch psychopatów postanowiło rozszarpać Polskę, pokrojono ją jak u rzeźnika amatora. Bez sensu, logiki, ale kto w państwach rządzonych przez psychopatów zwraca uwagę na sens? Od kiedy to, dawno temu, jeden cezar zrobił  konia senatorem, a inni mądrale, obecnie, z pana Niesiołowskiego marszałka sejmu RP, nie ma się czemu dziwić.

W jesieni 1939 rozkrojono Suwalszczyznę pomiędzy Niemcy i Sowietów, a część tej granicy biegła po prostu lasem. To było 70 lat temu, a cała ta gówniana pseudo-granica trwała raptem półtora roku. Nie uwierzycie, ale blizna jest widoczna do dzisiaj. Na zdjęciach poniżej jest skan mapy z ówczesną granicą sowiecko-niemiecką, a dla porównania aktualny zrzut z google-maps z tym samym obszarem. Widać to nawet z satelity!

 
A tutaj, jak to wygląda obecnie, bo oczywiście musiałem tam pojechać i rzucić okiem:


Nie trzeba wytrenowanego oka, żeby zauważyć, że granica jest dalej widoczna i to na dystansie wielu kilometrów. Ponad 70 lat nie zabliźniło rany, nie zarosła wyrąbana przesieka, Puszcza Augustowska jest jakby dopiero w połowie pracy i nie spieszy się. ale może to i dobrze? Daje to bowiem pożywkę do różnych przemyśleń, jak na przykład: pewien Dyzma-Elektrycy wyrwał kilkanaście kartek z akt SB i zaczął się puszyć i wymądrzać jaki to on jest czysty jak łza, a kto nie wierzy to do sądu. Myśli, że to zatarło ślady? Czy można być większym głupcem? Inny znowu "arabski" Tomasz, szybko po katastrofie smoleńskiej odsunął się w cień, prysnął do Hiszpanii - czy zapomnimy o nim? Czy jest możliwe żeby zapomnieć słynne słowa "premiery" Kopacz o polskich patologach i przesiewaniu ziemi, chociaż nawet ktoś pozmieniał stenogramy? A sama katastrofa, czy nawet najgłupsze raporty pisane przez różnych zielonych i czerwonych ludków - czy przyspieszą zapominanie? Nie ma mowy. Naród ma lepszą pamięć od drzew.

(zamieszczone pierwotnie w 2011)

wtorek, 19 lipca 2011

Blizny

Czasem lekkie nawet draśnięcie pozostawia ślad, brzydką bliznę. Niektóre z tych blizn nigdy nie znikają.
Taka zresztą natura gwałtu zadanego na żywym ciele - łatwo i szybko przychodzi skrzywdzić, zabić, zepsuć, ukraść, skłamać, a dużo wolniej wykurować, zabliźnić, odrosnąć, zapomnieć.

Kiedy w 1939 roku dwóch psychopatów postanowiło rozszarpać Polskę, pokrojono ją jak u rzeźnika amatora. Bez sensu, logiki, ale kto w państwach rządzonych przez psychopatów zwraca uwagę na sens? Od kiedy to, dawno temu, jeden cezar zrobił  konia senatorem, a inni mądrale, obecnie, z pana Niesiołowskiego marszałka sejmu RP, nie ma się czemu dziwić.

W jesieni 1939 rozkrojono Suwalszczyznę pomiędzy Niemcy i Sowietów, a część tej granicy biegła po prostu lasem. To było 70 lat temu, a cała ta gówniana pseudo-granica trwała raptem półtora roku. Nie uwierzycie, ale blizna jest widoczna do dzisiaj. Na zdjęciach poniżej jest skan mapy z ówczesną granicą sowiecko-niemiecką, a dla porównania aktualny zrzut z google-maps z tym samym obszarem. Widać to nawet z satelity!

 
A tutaj, jak to wygląda obecnie, bo oczywiście musiałem tam pojechać i rzucić okiem:


Nie trzeba wytrenowanego oka, żeby zauważyć, że granica jest dalej widoczna i to na dystansie wielu kilometrów. 70+ lat nie zabliźniło rany, nie zarosła wyrąbana przesieka, Puszcza Augustowska jest jakby dopiero w połowie pracy i nie spieszy się. ale może to i dobrze? Daje to bowiem pożywkę do różnych przemyśliwań, jak na przykład: pewien Dyzma-Elektrycy wyrwał kilkanaście kartek z akt SB i zaczął się puszyć i wymądrzać jaki to on jest czysty jak łza, a kto nie wierzy to do sądu. Myśli, że to zatarło ślady? Czy można być większym głupcem? A może można pozwać Puszczę za to, że ślady są wciąż widoczne? Tego nawet Dyzma by nie wymyślił.