Polecany post

Trump, Trump, misia bella...

 ...misia, Kasia, konfacella... Taka była wyliczanka ze 60 lat temu... Oby więc wypadło na Trumpa. Jak nie wygra, to będzie ciężko, trzeba b...

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą faszyzm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą faszyzm. Pokaż wszystkie posty

środa, 16 listopada 2016

Standardy Szajsbooka

Jakiś czas temu postanowiłem użyć funkcji zgłaszania obraźliwych wpisów na facebooku. Natknąłem się bowiem na stronę o dosyć jednoznacznej nazwie - Fuck Poland. "Gorzej w obrażaniu jakiegoś państwa już chyba nie ma", pomyślałem, "zaraz was zgłoszę, padalce".
I tak zrobiłem.
Po kilku dniach otrzymałem odpowiedź, oto ona:

Według facebooka taka strona nie narusza standardów "społeczności" korzystającej z tego portalu. To ja mam dwa pytania - czy ja, oraz tysiące, a może i setki tysięcy ludzi, którzy z pewnością nie akceptują lżenia własnego państwa nie jesteśmy w tej "społeczności"? A jakie są kryteria i kto je wyznaczył? Podejrzewam, że komunistyczne, lewackie, anarchistyczne, lub programowo antypolskie świnie. 
Swojego czasu Chiny odpięły wtyczkę Google i tyle.Wiele krajów blokuje witryny, które uznaje za sobie wrogie, które łamią lokalne prawo, lub po prostu są to reżimy jak Korea Płn, czy Białoruś. Nikt im za to nie nakłada sankcji, bo to niemożliwe. Obrażanie Polski to konkretne przestępstwo na gruncie naszego prawa i portal fb umożliwia je, więc działa jako wspólnik. Takich przypadków jest multm. Przyzwalają na cenzurowanie, lżenie, obrażanie, szkalowanie konkretnych ludzi, ugrupowań, państw, legalnych partii politycznych, itd.
Trzeba zebrać do kupy dużą ilość tych przypadków i dać im proste ultimatum, albo zaczniecie być obiektywni, co przyjdzie lewactwu trudno, ale da się zrobić, albo was zamkniemy na pół roku. To, przy skali 38 milionowego kraju będą jakieś straty finansowe dla nich. 
A jak nie, to znikacie na stałe.
Ja mógłbym się bez tego obejść, dla sprawy!




sobota, 29 października 2011

"Faszyźmik" podnosi głowę

Najpierw zaczyna się od małego zwycięstwa w wyborach, a potem zaczyna się "kulturkampf". U nas, to wojna o media, a właściwie mała kampania, bo środki i siły są przytłaczające.
Pierwsze padło Wprost, wykupiono je, bez perspektywy zarobienia dużych pieniędzy, bo rynek na gnidziarskie tygodniki jest nasycony. Ale kasa się znalazła.
Teraz, kilka dni temu padła Rzepa, oraz robiący furorę Uważam Rze. Hajdarowicz - niby biznesmen - wykupił tytuł z długami, żeby "zarobić". Oj zarobi on, zarobi, może Żelazny Krzyż, albo innego "gieroja"?
I na sam koniec, podobno w czwartek już załatwili ostatnią polską gazetę codzienną, prawicowy Dziennik Polski. Ma w nim pisać między innymi to lewackie coś, o nazwisku Senyszyn. Czyli nie tylko wykupują, ale jeszcze drwią. Wiadomo, że połowa ludzi, którzy czytali DP nie będzie już tego brać do ręki, ale jak widać, lęku o zyski nie ma.

I tym sposobem, ja, członek grupy 30% wyborców, NIE MAM CZEGO CZYTAĆ w Polsce.
Oglądać też nie mam już czego, od dawna.
Ludzie o poglądach prawicowych zostali w ordynarny sposób WYDYMANI.
Najpierw pozabijali im prezydenta i posłów, generałów, a teraz wezmą się za NICH/NAS.

Teraz, zobaczycie za 11 dni, zacznie się jazda i nazywanie patriotów... faszystami, a lewactwo i prawdziwi faszyści już trą rączki. Wkrótce Europa zainteresuje się tym "nieudanym tworem" jakim jest Polska i zaczną się teksty o spacyfikowaniu tej krosty na europejskiej, zdrowej, czerwonej dupie.

Na szczęście, te matoły rządowe potrafią wszystko spieprzyć, więc jest nadzieja, że ta mikra emanacja faszyzmu przewróci się na kryzysie, a małe watażki rozsadzą z chytrości ten żłób od wewnątrz.


czwartek, 8 września 2011

Faszyzm zaczyna się w szkole

Dlaczego, spytasz? Bo faszyści, komuniści, trockiści, debiliści i inni polityczni psychopaci zwykle nie mają czasu. Nie mogą sobie pozwolić na zmiany idące powoli, na sezonowanie się idei i wytwarzanie oddolnie nowych pomysłów i konceptów. Oni chcą mieć swoją armię od zaraz. Oni muszą ją mieć, bo bez niej wylądują na bocznicy. Czy Hitler dużo by mógł, gdyby nie jego oddane oddziały SA, a potem SS i działacze NSDAP? Za nimi szli chłopcy z HJ, dziewczynki z BDM i miliony szaraków, którym często wiadomości z szerokiego świata przynosiły do domu dzieci, już zapisane gdzie trzeba i nauczone, czego trzeba, przez oddaną armię nauczycieli. 

W Sowieckiej Rosji, uczeń Pawlik Morozow musiał przy pomocy władzy radzieckiej zbesztać na śmierć własnego ojca, bo taki był niedouczony i nie na czasie ten paskudny ojciec.
Podobny mechanizm zastosował w początkach XX wieku w USA Francis Bellamy, który był zaangażowany w szkolnictwo i "inżynierię dusz", a tak naprawdę usiłował wprowadzić lokalny brand faszyzmu. Można powiedzieć, że dużo mu się udało. 

Dzieci jak wytresowane małpki nauczyły się szybko co i jak salutować, choć nie wiadomo, czy nauczyły się ułamków; z tego co wiemy o poziomie amerykańskich szkół publicznych, chyba nie.

Tymczasem, w naszym umiłowanym kraju, po czasie ciemnej nocy edukacyjnej, kiedy to usiłowano uczyć dzieci chemii, fizyki, historii (matka nauk) oraz innych niepotrzebnych prawdziwym faszystom rzeczy, nadchodzi światło pochodni, którą niesie pani minister Hall. 
Cała koncepcja tej poronionej "reformy", która polega na wyrwaniu z domu rodzicom już i 5.5 latków i poddaniu ich indoktrynacji prowadzonej przez nie wiadomo kogo  (a może wiadomo?) i o jakich kwalifikacjach, jest chora. Jaki jest tego cel??? Czy ktoś empirycznie stwierdził, że jakiekolwiek państwo zyskało cokolwiek na tym, że do szkół idą pięciolatkowie??? Oh, jest cel fiskalny, cały rocznik zacznie szybciej płacić podatki, ale wydaje się, że to raczej mały i miły dodatek do celu głównego, jakim jest obniżenie poziomu intelektualnego społeczeństwa w celu łatwiejszego "zarządzania" tymże.
Dodajmy do tego prowadzenie "kartotek" z całą masą informacji o uczniu, które niby później mają być "usuwane", ale od kiedy wymyślono coś, co nazywa się "back-up", można z góry założyć, że to usuwanie, to pic na wodę. Zresztą, po co komu jakiekolwiek informacje poza tym, co uczeń wie na dany moment, jeżeli szkoła sobie nie uzurpuje jakichś innych praw? Sam pomysł na prowadzenie kartotek to dowód na to, że szkoły chcą mieć wpływ na ludzi, chociaż patrząc na program można powiedzieć, że nie scholastyczny. To będą wykuwalnie Pawlików i Horst Wesselów, fabryki "człowieków".

Oprócz tego mamy od niedawna wprowadzone UTAJNIENIE wyników szkół. Po co? No, cóż, według sprawdzonej metody socjalizmów wszelkich, obywatel, im mniej wie, tym lepiej. Po co ma wiedzieć, która szkoła uczy dobrze? Nie będą tam pchać zdolnego Krzysia, czy zdolnej Basi oddani rodzice, zamiast tego wyślą dzieciaki do "rajonu", a tam już zalew chamstwa i przeciętniactwa zadba o to, żeby nie wyrosły nam jakieś tfu, elity. Więc będziemy mieć tych półgłówków z "małą maturą", którzy przeczytali ze dwa skróty lektur, a z historii współczesnej wiedzący tylko tyle, co wyświetli TVN i co wyczytają w GazŻydzie, albo u Axela Springera. Oczywiście, będą świetnie nauczeni jak pisać zadania na 300 słów o treści obojętnej i jak zrobić na równie nieistotny temat prezentację w Power Point.  
A tak szczerze, to po co im wiedzieć więcej? Przecież wiadomo, że ich przyszłość nie będzie tutaj. Europka potrzebuje na gwałt białego mięska! Potrzeba im tych barmanów, kelnerek i sprzątaczek. 

Warszawa, lata okupacji niemieckiej

Ktoś im musi założyć antenę i wkręcić żarówkę, a Arab się do tego nie nadaje. Więc poduczają nasze dzieci troszkę w tej sprawdzonej za Niemca volksschule, a potem zaproszą do pracy! A Turków, Arabów i co tam jeszcze pali samochody podrzuci się nam, miejsca u nas dostatek, a i blokowisk czeka dużo.