Dzisiaj tylko zacznę, na zasys. Akurat kibluję w lotniskowym hotelu w Bukareszcie czekając na dalszy lot o pieprzonej 7 rano (o której wstanę?) więc tylko rzucę kilka zdań. Zacząłem moją dietę 23 marca, na wiosnę. Dzisiaj, wciąż wiosną, mogę stwierdzić: straciłem 7 kg i nie kończę na tym! Oczywiście, wiąże się to z pewną procedurą ale... MOŻNA PIĆ! That's a good news, ain't it?

Haha, wszystkie praktycznie diety zabraniają pić alkoholu, ale nie mają do końca racji.
Więc popijając właśnie białe, wytrawne winko i szykując do spania przynoszę wam dobrą, szczupłą nowinę.
Czekajcie na ciąg dalszy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz