Polecany post

Zapomniany dowód ze Smoleńska

Pamiętam, że zaraz po katastrofie smoleńskiej przez jakiś czas krążył w sieci i wzbudzał niemałe zainteresowanie tzw. filmik Koli. Widzieli ...

niedziela, 10 lutego 2013

Ilu Polaków trzeba, by zmierzyć brzozę?


Wszyscy pamiętają słynny kawał o milicjantach, który był tylko poprawionym kawałem o Polakach, czyli Polish joke:
"ilu trzeba Polaków, by wkręcić żarówkę? Itd..."
Ktoś powie, że to przejaskrawiony, etniczny i chamski greps. Zwłaszcza, że to o takim zdolnym narodzie, jak nasz. Jednak, to co się dzieje wokół katastrofy smoleńskiej, czego nie można już zwalić na czapkę komuny, która była durna, chmurna ale władcza, sprawia, że zastanawiam się znów nad pewnym, że tak powiem "deficytem inteligencji" wśród różnych ważnych osób w państwie.

Przez trzy lata, "eksperci" dwóch krajów bazowali wiele ze swoich karkołomnych obliczeń i wniosków na fakcie, że słynna brzoza przy Smoleńskim lotnisku jest złamana na pewnej wysokości. Do tej pory było to 5 lub 5,5 metra. Ktoś powie, skąd ta półmetrowa różnica? Jak by to powiedzieć... skoro genialnie podsumował prace nad katastrofą Edmund Klich "jak walnęło, to się urwało", można założyć, że pomiary i szacunki są równie liberalne i nieskalane jakąś tfu, techniką. Ale było to około 5m i już.
Mijały lata...
A tu nagle BOMBA! Nie 5 metrów, a 7,70!!! Pomyłka o 50%! No, ale zaraz, jaka pomyłka? Żeby się pomylić, to trzeba coś zrobić, a skoro nikomu się nie chciało zmierzyć tego drzewa, to pomyłki nie ma! Ktoś by pomyślał, "jak to? Przecież można to zmierzyć choćby smartfonem?" No można, ale po co? 5 jest równie ładną liczbą jak 7,7, a co ma wyjść i tak wyjdzie, już dzisiaj Graś mówi, że "przyczyną nie było uderzenie o brzozę, a zbyt niskie zejście samolotu".
Bardzo sprytne, bo za każdym razem, kiedy samolot rozpieprza się o grunt, przyczyną tegoż jest zbyt bliskie zejście, nie da się uderzyć będąc daleko nad gruntem... ale czemu do tego "zejścia" doszło?
Czasem to brzoza, czasem bomba, czasem awaria, a czasem pół litra bimbru w ostatni dzień pracy kontrolera... Co mnie uczyć pana Grasia i innych Lasków-cieniasków.
Natomiast zaciekawia mnie fakt, że przez 3 lata nikt nie powiedział komuś tam, jakiemuś choć pracownikowi konsulatu, żeby zmierzył tę cholerną brzozę? To zakrawa na kpiny. I że te tuzy prokuratorsko-inżynierskie, te komisjanty pułkownicy, nie wpadli na to?
Ja pokażę wszystkim jak łatwo to zrobić, nawet nie ruszając dupy spoza kompa:
Oto słynne zdjęcie (jedno z nich):


Jak widać w przybliżonej odległości co brzoza stoją oparte o krzaki drzwi. Większość drzwi ma proporcje 90x200, czasem trochę odbiegają, ale na ogół wysokość to 2 metry. Wystarczy porównać proporcje i wychodzi, że stosunek wysokości pnia do wysokości drzwi to 3,3:1, czyli pień słynnego drzewa ma 6,6 metra. Zajmuje to około 15 minut. I założę się o pieniądze, że jestem bliżej od tych nowo-odkrytych 7,7 metrów.
Jeżeli ktoś jest ambitniejszy, to są zdjęcia tejże brzozy z zapalonymi pod nią zniczami. Są to znicze z Polski i można sobie taki znicz zmierzyć w sklepie, porównać, okazuje się, że wychodzi podobnie. A może jest jakieś zdjęcie kogoś obok drzewa, kto wie ile ma wzrostu i nie jest to informacją niejawną... też można porównać i obliczyć...
Czy mogę dostać za to jakieś pieniądze? Nie zaoszczędziłem na delegacji PAN-u, Instytutu Miar i Wag jakichś tysięcy? Czy ja robię tu za pieprzone Ministerstwo Oświaty?!?!

Skala głupoty i chamskiej ściemy w tym wszystkim, co dotyczy Smoleńska, jest porażająca.
Żeby po trzech latach nagle stwierdzać odkrywczo, że coś, co było do tej pory kluczowe, stoi w polu i każdy może tam podjeść, jest niezmierzone przez 3 lata, to ja się pytam: "Ilu ekspertów komisji Millera trzeba, żeby wkręcić żarówkę?" Bo może oni po ciemku pracowali i stąd te problemy?
No to, do ciemnicy, ciemniaków!

3 komentarze:

  1. Państwo nie zdało kolejnego egzaminu tym razem z pomiaru wysokości. Ręce qrwa opadają kto nami rządzi! Art

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo oni rzeczywiście nic nie potrafią, co w przypadku "trepów" jest możliwością, albo mają prikaz, żeby nic nie robić i mordy w kubeł... Bo chyba nie można być takim durniem, żeby głupiego drzewa nie zmierzyć?
    Ale skoro dopiero co napisałem o "samych magistrach", to kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  3. No i następnego dnia okazało się, że to 6,66 m. Wiecie co, "eksperci"? Pocałujta w dupę wójta, przygłupy.

    OdpowiedzUsuń