Pani Terentiew, w amoku poprawności politycznej i szczekania jak czerwony pies mówi:
"Ale proszę zaglądania komuś do łóżka nie legitymizować faktem, że ten ktoś jest osobą publiczną, bo to tabloidowy sposób myślenia o dziennikarstwie. Kręci wspaniałe filmy, jest doskonałym aktorem, pisze fascynujące powieści – więc mamy prawo wiedzieć, z kim sypia? I jak? Otóż guzik, nie mamy, jeśli sam z siebie nie zechce nam tego powiedzieć. Co innego, jeśli jest konserwatywnym politykiem, który oficjalnie nakłania naród wyłącznie do miłości prokreacyjnej, a my wiemy, że jest rozwiązły i oszukuje swoich potencjalnych wyborców. W takiej sytuacji, jako menedżer telewizyjny, potrafiłabym zrozumieć motywacje dziennikarza pytającego o życie osobiste. Tylko w takiej."
No tak, ktoś kręci wspaniałe filmy (kto?), "jest poza pytaniami", ale jeżeli jest politykiem prawicy to "wszystko wolno".
Bo z wypowiedzi wynika, że inny niż konserwatywny polityk nie musi się opowiadać co do tego z kim i gdzie śpi.
No i sugestia, że konserwatywni politycy oszukują wyborców!
Dziwię się, że żaden z tych "młodych, gniewnych, z koszykiem muli" nie wyłapał tego. Śpicie chłopaki?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz