Polecany post

Trump, Trump, misia bella...

 ...misia, Kasia, konfacella... Taka była wyliczanka ze 60 lat temu... Oby więc wypadło na Trumpa. Jak nie wygra, to będzie ciężko, trzeba b...

wtorek, 20 maja 2014

Korwinoza - revisited

Po prostu muszę to umieścić jeszcze raz. Napisałem to, co poniżej, równo dwa lata temu i specjalnie nikt wtedy o tym nie mówił. Nagle, zrobiła się z tego wielka sprawa. Okazało się, że jak się spuści ze smyczy ambitnego szczekacza i o nim zapomni, to wyrasta czasem na pit-bulla, który może ukąsić w dupsko swojego pana.  Dopóki Janusz Korwin-Mikke, bo o nim oczywiście mowa, zabierał pracowicie ten 1-1,5% głosów prawicy i patriotom to miał spokój, czasem się go jako folklor zaprosiło do TV, czasem do radia...
A przecież nie mówił niczego innego. Aż tu nagle okazuje się, że może mieć 6-7% głosów, bo "palikociarnia" potrzebuje nowych emocji i halucynuje coraz bardziej - wręcz przerzuca głosy! No i teraz nagle wszyscy wyważają otwarte drzwi. Wszystkim oburzonym i zaplutym w szczerym gniewie Durczokom, Olejnikom i innym mniejszym publikaturnikom można powiedzieć: a gdzie byłeś i co robiłeś do tej pory? Było dobrze, bo niegroźnie i procencik odrywał PiSowi? No to dzisiaj stul pysk, nie masz prawa głosu! A teraz, tekst sprzed 2 lat, a prawie jak dzisiejszy, bo JKM nie zmienia własnego modus-operandi, można powiedzieć, że jest przewidywalny do bólu.

Korwinoza, czyli o agenturze wpływu

Przyglądam się panu Korwin-Mikke od około 20 lat. Na początku podobał mi się, oczywiście, taki wolnorynkowy i liberalny romantyk. Ideowiec.

Zawsze kupowałem "Najwyższy Czas", chociaż denerwował mnie wygląd i layout tego pisma, taki... trochę dziadowski, z marną oprawą graficzną i krzykliwymi tytułami godnymi tygodnika "Nowy Trup Co Tydzień", czy jakoś tak... Ale Korwin-Mikke, w tym świeżym, postkomunistycznym burdelu lat 90-94, wyglądał jak ktoś, kto przynajmniej będzie mógł zwrócić uwagę ludziom i nie zawsze edukowanym posłom, na pewne proste mechanizmy rynkowe.
Popierałem UPR na tyle, że nawet zostałem z ich ramienia (jako mąż zaufania) członkiem lokalnej komisji wyborczej w 1997 roku i już wtedy właśnie zacząłem czuć, że pan JK-M jednak nie jest tym, na kogo wygląda. Otóż po pierwsze, może być świetnym brydżystą, ale w świecie występuje trochę więcej wariantów sytuacji i zależności niż pomiędzy trzynastoma figurami i czterema graczami. Po drugie, zaczął się wypowiadać w sposób idiotyczny i to w najbardziej nieodpowiednim czasie.
Wkurzyło mnie to, że ludzie stali na ulicach i zbierali podpisy dla niego, a on w czasie powodzi stulecia występuje z głupawymi grepsami, godnymi licealisty-dowcipnisia, że "to dobrze, że była powódź, bo nie zabije się ileś tam osób w wypadkach drogowych". Na ile głosów na Dolnym Śląsku więc liczył?
Zastanawiałem się: sam sobie podsrywa pozycję i jeszcze robi z ludzi dla niego pracujących clownów. Dlaczego?
Do tego, po trzecie, ten jego śmierdzący "w tle" rusofilizm... jest delikatny, ale wciąż obecny. Widać to od lat, a kulminację tego można zauważyć w jego komentarzach dotyczących katastrofy Smoleńskiej. On już specjalistów z budki z dykty zwanej wieżą kontrolną na lotnisku Zadupie-Smoleńsk rozgrzeszył automatycznie. Skoro ruscy, to automatycznie niewinni, a nasi, to wiadomo, duraki.
Wersja zupełnie zgodna z wypocinami komisji Anodiny. JKM nie potrafi zamaskować swojego rusofilstwa, ono wyłazi co jakiś czas, bo nie da się tego kontrolować. Jest zbyt ukorzenione, żeby grać z powodzeniem inaczej. Pojawia się więc tu jego (po czwarte) powierzchowność, co jest niestety główną wadą Polaków.
Jego "lekkie i łatwe" przykłady zasad ekonomii i efektywności dla maluczkich też zaczęły robić się coraz płytsze, pochopniejsze i głupsze.
Ostatnio, w Dzienniku Polskim podawał przykład z zach. Europy, gdzie jakiś super-pociąg nie zatrzymuje się w każdej wiosce z 4 domami, porównując to do stacji we Włoszczowie (zresztą poważnie myląc nazwę tej miejscowości) tworząc bezsensowną analogię! Tutaj jeszcze wylazła ta jego piąta ułomność - wada "warszawki". Co tam jakiś powiat, co tam jakieś 30 tysięcy mieszkańców, niech siedzą w chałupach i oglądają TV. My tu, w "stolycy", mamy dobra, pociągi i technikę, wam, czereśniakom-rabom nie potrzeba. Co tam tendencje wyrównywania różnic, rozwijania zapuszczonych regionów... to nieważne rzeczy dla JKM. Cudowna moc liberalizmu sama wszystko wyrówna, a jeżeli nie, to cóż...
A teraz jeszcze tą powierzchowność podkreślił jakimś głupawym tekstem, nie pomnę już gdzie (bo udziela się on wszędzie), pisząc o różnych ułatwieniach dla biznesu stwierdził, że jeżeli przedsiębiorca zarobi więcej, to zaraz uruchomi produkcję na drugą, trzecią zmianę i zatrudni ludzi, itp... Panie Mikke, na Boga... przedsiębiorca wyprodukuje tyle, ile jego sprzedawcy upchną, a nie będzie rąbał produkcji na magazyn mrożąc kapitał! Co za herezje! Produkcja jest pochodną zapotrzebowania i sprzedaży, a nie samoistną, radosną twórczością.


A po szóste i ostatnie: Mógłby pan Mikke coś zrobić ze swoją dykcją, bo zaczyna być niezrozumiały? Jakieś ćwiczenia z wyraźnej wymowy, konwersacje... logopeda? Niedbanie o to jest również formą pogardy dla odbiorcy. A jak widać, odbiorca, jak na przykład ja, też może wypiąć na pana JKM swojego galicyjskiego dupala!
Czemu mnie to angażuje? Ano, dlatego, że Janusz Korwin-Mikke będąc niejako po prawej stronie politycznej, swoim wizerunkiem wpływa na postrzeganie prawicy. Przeciętny małolat, wchodzący w wiek wyborczy, ma małą wiedzę życiową i skoro ktoś mu podszepnie, że ten dziwoląg, z lekka bełkoczący to prawica, a ten opalony Frasyniuk, zajebisty Jurek O., czy inny wyspołtowany płemieł to centrum i demokracja, to wiadomo co ten małolat wybierze. Mądrzejszym podadzą kilka cytatów "prawicowca" i oni też się wypną na prawicę i liberalizm.   (koniec cytatu)

Tak to do tej pory działało, obecnie odmianą jest to, że jednak przyciągnął więcej młodzieży, której już fajni PeOwcy i komuchy też się znudzili. I może przejść w wyborach!
Ale... nie obawiajmy się, bo właśnie... włączył swój magiczny zestaw idiotyzmów! Już puścił tekst o gwałtach, które są taką jakby "grą wstępną", już było o Hitlerze, który nie wiedział o mordach, obstawiam, że teraz będzie czas na teksty o małej i ekscytującej pedofilii. Tak, żeby ostudzić tłumy i jak zwykle zabrać te swoje 2-3% głosów prawicy i wykonać zadanie z którego będą najbardziej zadowoleni PeOwcy, służby i Rosja. A ludzie, którzy za nim gardłowali poczują się znowu jak kretyni...

Samo istnienie polityczne JKM jest dla prawicy polskiej obciążeniem. Złóżmy się i wyślijmy go na emeryturę, gdzieś do guberni Saratowskiej, tam mu się będzie podobało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz