W świetle ostatnich informacji w temacie katastrofy Smoleńskiej o możliwości zatrzymania silników tupolewa w powietrzu przytaczam swój wpis z września 2012. Jest zupełnie na czasie.
Uporządkujmy scenę w temacie przyczyn katastrofy:
Oczywiście, oficjalne wersje, polskie i rosyjskie, czy też nazwijmy je "lennika i wasala" są zgodne i za całą hekatombę obwiniają pilota, a może i osoby towarzyszące. Wiadomo, pijany prezydent, pijany generał, nic tak dobrze nie robi duszy jak upić się o ósmej rano w ważnym dniu.
Ów tok myślenia wskazuje na pochodzenie tego rodzaju pomysłów, ten ormowsko-sowiecki "life style". Widać w jakich "salonach" wymyślono tę teorię...
Z racji monopolu (prawie) medialnego, oraz możliwości jakie ma władza, to wersja dominująca.
Druga wersja katastrofy, jako wyniku zamachu, jest bliższa rozumowi od uprzedniej ze względu na kilka czynników. Chodzi o "historię choroby", czyli znane światu metody rozwiązywania problemów przez państwo rosyjskie i KGB, z którego wywodzi się ich prezydent, oraz niezgodności w raportach (ruskim i milleruskim) z rzeczywistością, co musi wskazywać na chęć zamaskowania prawdy, a to od razu rodzi podejrzenia co do "fair play" i "cui bono".
Jest jeszcze trzeci wątek, praktycznie pomijany, a na ogół, kiedy coś jest usuwane w cień, to właśnie dlatego, żeby nie drążyć tematu; otóż chodzi o awarię techniczną.
Nikt w ogóle nie zajmuje się tym tematem, nie wiadomo czemu? Ktoś bada protokoły i zapisy remontu generalnego, który odbył się kilka miesięcy przed katastrofą? Kto? Czyżby zakładano, że praca rosyjskich pracowników jest tak perfekcyjna, że nie mogą niczego spieprzyć? Hahaha, oj mogą, mogą... Powiedziałbym, że są w tym lepsi od nas!
Wątek awarii wskutek niedbałego/nieumiejętnego remontu jest bardzo niewygodny dla Rosji, jego reperkusje rodzą OGROMNE KOSZTY i STRATY FINANSOWE, oraz utratę twarzy!
Z punktu widzenia Rosji, lepiej jest koncentrować i polaryzować uwagę ludzi na skrajnych wątkach, ukrywając prawdę.
Same korzyści, bo: skoro ludzie uwierzą, że zawinił pilot (ach, te braki szkoleń na symulatorach) to dobrze, a jeżeli jakaś część upiera się w teorii zamachu, to dorobi się im mordę oszołoma i też pięknie i NIC NIE KOSZTUJE.
Wrak wywietrzał, pole zaorane, brzoza wycięta, ciała już gniją... co tu udowadniać? Czym?
A gdyby okazało się, że Sasza i Grisza spieprzyli remont, bo może byli tak zaangażowani w instalacje podsłuchów, że nie mieli czasu sprawdzić awioniki, to Rosja dostaje w ryj globalnie: jako ten sam, stary, sowiecki bardak, jako kraj niechlujnej myśli technicznej, dennego wykonawstwa, zerowego nadzoru i kontroli nad ważnymi zadaniami, czyli ogromne odszkodowania dla Polski i ogromna utrata twarzy i biznesu w świecie.
Patrząc więc na te dwa dominujące wątki, w jednym traci twarz Polska, a i w drugim też.
Natomiast tego trzeciego wątku... nie ma, więc nikt go nie bada.
--
Patrząc z perspektywy kilku miesięcy mogę tylko dodać, że to co powyżej wciąż ma sens. Oczywiście, możliwe jest też to, że silniki zatrzymały się wskutek pierwotnego wybuchu w skrzydle, który spowodował, że elementy konstrukcji dostały się do silników powodując ich awarie.
Niemniej, w dalszym ciągu uważam, że mało było (a właściwie w ogóle nie było) poświęconego czasu na badanie części samolotu pod kątem awarii.
Znalezienie przyczyn pamiętnej katastrofy IŁa-62 polegało na tym, że badano wały silnika i odkryto przyczynę jego dezintegracji.
Nie wykryto przyczyn tamtej katastrofy z samych zapisów skrzynek. No, ale to była inna klasa ludzi, którzy to badali, i mieli co badać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz