Polecany post

Trump, Trump, misia bella...

 ...misia, Kasia, konfacella... Taka była wyliczanka ze 60 lat temu... Oby więc wypadło na Trumpa. Jak nie wygra, to będzie ciężko, trzeba b...

środa, 10 listopada 2010

Retrowrzuta '80 - Dziecko we mgle

Natrafiłem na zdjęcie sprzed 37 lat. To ja na nim jestem. Patrzyłem na tę fotkę i przypomniałem sobie okoliczności w jakich została zrobiona.

Co lepsze, nagle zdałem sobie sprawę, że to świetna analogia i metafora na to, kim są młodzi ludzie, jak myślą, co postrzegają i co z tego wynika - niezależnie od epoki.

Otóż w 1980 roku po raz pierwszy w życiu dane mi było wyjechać na "zachód", a właściwie do Szwecji, czyli na północ. Szwecja nie wymagała wiz od Polaków więc była niejako jedynym krajem wolnego świata do którego można było pojechać. Oczywiście wybraliśmy się w tę podróż (ja i kumpel) wyposażeni jak na trekking po Alpach, mieliśmy wszystko, żarcie, konserwy, sztućce, kubki, a nawet małą butlę gazową!


Po iluś tam nastu godzinach podróży do Szczecina, a potem kolejnych dziesięciu do Ystad byliśmy faktycznie "wyrąbani".

Szwecja przywitała nas o 5 rano mgłą - tak gęstą, że nie było nic widać na 2 metry. Byliśmy wściekli! Chcieliśmy zobaczyć ten cholerny zgniły zachód, a ten się z nami droczył, jakby chciał powiedzieć, "a nie, a nie!".

W każdym razie, plan był jeden - autostop! Ale jak znaleźć szosę wylotową, cokolwiek, w tej mgle? Nie wiadomo było nawet dokąd idziemy. Postanowiliśmy się troszkę zregenerować. Zatrzymaliśmy się pod jakimś drzewem, cicho wszędzie, głucho... wyglądało na jakiś lasek, pustkowie.

Odpaliliśmy butlę z propanem. Nawarzyliśmy kawy "Orient" (taka była wtedy). No i patrzcie na moją minę. Jestem szczęśliwy. Jestem na zachodzie! Piję pyszną kawę! Jest pięknie, jestem młody, mam 600 koron, jestem przygotowany na wszystko, nawet mam kurtkę "moro" w której nie straszne mi zimno. Nic nie widzę, nic nie wiem, ale... jestem świetny i jestem  FUCKING HAPPY!

Ale nagle słyszymy jakieś tuptanie... Ktoś przebiega nieopodal, choć nie widzimy go. Za chwilę znów jakieś kroki, jakiś bieg - co jest, kto to?

Dokąd biegną ci ludzie i czemu ktoś biega we mgle? I nagle, zupełnie jak w Smoleńsku, mgła zaczyna opadać. Najpierw widzimy korony drzew, potem gałęzie bliższe ziemi, widzimy na 3, potem 4 metry... 5, i nagle okazuje się, że to mały park w centrum miasta, a my siedzimy z koleżką na środku klombu kwiatowego i wyglądamy jak niepasujący wrzód na szwedzkiej dupie!

A to tuptanie, to uprawiający jogging Szwedzi! Oczywiście, słyszeliśmy o joggingu, dużo się o tym mówiło, ale żeby tak na poważnie to brać?

I tak z rana?

W każdym razie, nasze uczucie upojnej rozkoszy i relaksu przerodziło się nagle w uczucie wstydu i obciachu. Poczuliśmy się jak Zulusi. Hej, co tam, nie bójmy się tego powiedzieć - BYLIŚMY ZULUSAMI, którzy właśnie odkryli ten fakt i swoje miejsce w świecie.

W tym momencie, pamiętam to jak dziś, powiedziałem sobie - o nie - moja droga z PRL kończy się na zawsze, żebym nie wiem co miał zrobić, to Zulusem już nie będę.


A po co o tym mówię?

To ma być powiastka podtrzymująca na duchu. Młodzi ludzie są często głupawi. Są tacy sami - zawsze. Łatwo im przychodzi szczęście i łatwo wierzą zmysłom, chociaż tak na prawdę są dziećmi we mgle. Dzisiejszy student, czy młody karierowicz z Warszawki, lub "ten, który był w Londku cały rok" są bardzo ostrzy w swoich poglądach, chociaż gówno wiedzą. Nie znają życia, nie znają historii, nie znają mechanizmów. Wydaje im się, że złapali Boga za łydki.  Ale... (przynajmniej tak było dotąd), sprytniejszym z nich rozwiewa się nagle mgła i zaczynają się zastanawiać. To zwykle ci, którzy wiedzą więcej, to też ci, którzy potrafią się roześmiać, bo piknikowali na klombie. Wyciągną z tego jakąś naukę. Są odważni jak młody Zyzak i jego książka o Wałęsie, a nie jak ci, którzy tkwią we mgle i czekają na maila, który im powie, co jest cool. Ci, którzy samodzielnie wyszli z mgły czasem się wygłupią, ale idą w przód.

Nadzieją jest to, że wielu z tych dwudziesto-kilku latków wkrótce zauważy, że "piją paskudną kawę na klombie", albo zdadzą sobie sprawę, że nie wiedzą gdzie są. No i, że zrobią z tym coś pożytecznego, przełączą TVN na inną stację, nie zaczną dnia od sprawdzenia wp.pl, że zechcą naprawić kraj i stworzą IV Rzeczpospolitą, nową i wspaniałą.

Z tej trzeciej, zupełnie jak 37 lat temu, trzeba wyjechać, żeby zrozumieć ten obciach.

















2 komentarze:

  1. Świetny tekst. Po prostu świetny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się :)
    Mam nadzieję, że będzie więcej. Jutro lecę do Jassy i pewnie nudząc się w hotelu coś jeszcze wymęczę.

    OdpowiedzUsuń