Natrafiłem na zdjęcie sprzed 37 lat. To ja na nim jestem. Patrzyłem na tę fotkę i przypomniałem sobie okoliczności w jakich została zrobiona.
Co lepsze, nagle zdałem sobie sprawę, że to świetna analogia i metafora na to, kim są młodzi ludzie, jak myślą, co postrzegają i co z tego wynika - niezależnie od epoki.
Otóż w 1980 roku po raz pierwszy w życiu dane mi było wyjechać na "zachód", a właściwie do Szwecji, czyli na północ. Szwecja nie wymagała wiz od Polaków więc była niejako jedynym krajem wolnego świata do którego można było pojechać. Oczywiście wybraliśmy się w tę podróż (ja i kumpel) wyposażeni jak na trekking po Alpach, mieliśmy wszystko, żarcie, konserwy, sztućce, kubki, a nawet małą butlę gazową!
Po iluś tam nastu godzinach podróży do Szczecina, a potem kolejnych dziesięciu do Ystad byliśmy faktycznie "wyrąbani".
Szwecja przywitała nas o 5 rano mgłą - tak gęstą, że nie było nic widać na 2 metry. Byliśmy wściekli! Chcieliśmy zobaczyć ten cholerny zgniły zachód, a ten się z nami droczył, jakby chciał powiedzieć, "a nie, a nie!".
W każdym razie, plan był jeden - autostop! Ale jak znaleźć szosę wylotową, cokolwiek, w tej mgle? Nie wiadomo było nawet dokąd idziemy. Postanowiliśmy się troszkę zregenerować. Zatrzymaliśmy się pod jakimś drzewem, cicho wszędzie, głucho... wyglądało na jakiś lasek, pustkowie.
Odpaliliśmy butlę z propanem. Nawarzyliśmy kawy "Orient" (taka była wtedy). No i patrzcie na moją minę. Jestem szczęśliwy. Jestem na zachodzie! Piję pyszną kawę! Jest pięknie, jestem młody, mam 600 koron, jestem przygotowany na wszystko, nawet mam kurtkę "moro" w której nie straszne mi zimno. Nic nie widzę, nic nie wiem, ale... jestem świetny i jestem FUCKING HAPPY!
Ale nagle słyszymy jakieś tuptanie... Ktoś przebiega nieopodal, choć nie widzimy go. Za chwilę znów jakieś kroki, jakiś bieg - co jest, kto to?
Dokąd biegną ci ludzie i czemu ktoś biega we mgle? I nagle, zupełnie jak w Smoleńsku, mgła zaczyna opadać. Najpierw widzimy korony drzew, potem gałęzie bliższe ziemi, widzimy na 3, potem 4 metry... 5, i nagle okazuje się, że to mały park w centrum miasta, a my siedzimy z koleżką na środku klombu kwiatowego i wyglądamy jak niepasujący wrzód na szwedzkiej dupie!
A to tuptanie, to uprawiający jogging Szwedzi! Oczywiście, słyszeliśmy o joggingu, dużo się o tym mówiło, ale żeby tak na poważnie to brać?
I tak z rana?
W każdym razie, nasze uczucie upojnej rozkoszy i relaksu przerodziło się nagle w uczucie wstydu i obciachu. Poczuliśmy się jak Zulusi. Hej, co tam, nie bójmy się tego powiedzieć - BYLIŚMY ZULUSAMI, którzy właśnie odkryli ten fakt i swoje miejsce w świecie.
W tym momencie, pamiętam to jak dziś, powiedziałem sobie - o nie - moja droga z PRL kończy się na zawsze, żebym nie wiem co miał zrobić, to Zulusem już nie będę.
A po co o tym mówię?
To ma być powiastka podtrzymująca na duchu. Młodzi ludzie są często głupawi. Są tacy sami - zawsze. Łatwo im przychodzi szczęście i łatwo wierzą zmysłom, chociaż tak na prawdę są dziećmi we mgle. Dzisiejszy student, czy młody karierowicz z Warszawki, lub "ten, który był w Londku cały rok" są bardzo ostrzy w swoich poglądach, chociaż gówno wiedzą. Nie znają życia, nie znają historii, nie znają mechanizmów. Wydaje im się, że złapali Boga za łydki. Ale... (przynajmniej tak było dotąd), sprytniejszym z nich rozwiewa się nagle mgła i zaczynają się zastanawiać. To zwykle ci, którzy wiedzą więcej, to też ci, którzy potrafią się roześmiać, bo piknikowali na klombie. Wyciągną z tego jakąś naukę. Są odważni jak młody Zyzak i jego książka o Wałęsie, a nie jak ci, którzy tkwią we mgle i czekają na maila, który im powie, co jest cool. Ci, którzy samodzielnie wyszli z mgły czasem się wygłupią, ale idą w przód.
Nadzieją jest to, że wielu z tych dwudziesto-kilku latków wkrótce zauważy, że "piją paskudną kawę na klombie", albo zdadzą sobie sprawę, że nie wiedzą gdzie są. No i, że zrobią z tym coś pożytecznego, przełączą TVN na inną stację, nie zaczną dnia od sprawdzenia wp.pl, że zechcą naprawić kraj i stworzą IV Rzeczpospolitą, nową i wspaniałą.
Z tej trzeciej, zupełnie jak 37 lat temu, trzeba wyjechać, żeby zrozumieć ten obciach.
Świetny tekst. Po prostu świetny.
OdpowiedzUsuńStaram się :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie więcej. Jutro lecę do Jassy i pewnie nudząc się w hotelu coś jeszcze wymęczę.