Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć o własnym kraju z zagranicznych portali. U nas pewne informacje giną przytłoczone faktami z życia celebrytów TVNu i zdjęciami cycatych gwiazdek. Kilka dni temu, właśnie dlatego, że odwiedziłem yahoo, przedzierając się przez morze wiadomości o gejach i ich małżeńskich trybulacjach dowiedziałem się, że Polska ma forsę! Naprawdę mamy trochę tej kasy, ale ta forsa to taka troszkę jak ruski dwugłowy orzeł - niby w lewo, ale i w prawo patrzy... Czyli kasa jest, ale jej nie ma, bo ona jest, ale nie dla każdego.
Nie ma jej dla jakichś tam dzieci - inwalidów, które zawracają dupę płemiełowi i brudzą posadzki Sejmu. Nie było jej kiedyś dla polskich harcerzy na Białorusi, którzy prosili MSZ Radosława o nędzne tysiąc euro na pomoc w rozwoju ruchu. Nie ma jej w ogóle na sprowadzanie z zesłania i emigracji Polaków, którzy pragną powrócić do swojego w końcu kraju, którego NIE porzucili z własnej woli.
Nawet przyziemniej - nie ma kasy dla budujących drogi polskich przedsiębiorców, których wydymano na miliony i doprowadzono do bankructwa w sposób bezczelny i kryminalny.
Ale, okazuje się, że czasem znajdzie się jakieś 300 milionów, które można dać potrzebującym.... Ukraińcom. Tak! Ale od razu powiem, że nie głodującym, cierpiącym, czy w jakiś inny sposób pokrzywdzonym. Nie. Nasz rząd bowiem będzie sponsorował "ROZWÓJ MAŁEGO BIZNESU" w Ukrainie.
Małe to piękne, podobno, ale czemu ten piękny, ukraiński mały biznes ma być wspierany przez POLSKĘ?
Jak to - nie ma kasy na te wymienione wyżej sprawy, a mamy na rozpieprz 300 milionów dla obcego kraju, który nawet nie jest w EU, ani w NATO? Co my z tego mamy mieć? Jaki mamy zwrot na tej inwestycji?
Dlaczego MY to mamy sponsorować? Aż człowieka krew zalewa jak czyta coś takiego!
No, właśnie... jak czyta. A gdzie to ma przeczytać? Ja o tym się nie dowiedziałem z onetu, ani z wp.pl. Nie widziałem tego na interii, ale też i na żadnym innym portalu, nie słyszałem o tym w radio (tv nie mam, więc nie wiem czy coś było, ale wątpię). Jeżeli ktoś chce o tym więcej poczytać, to jest tutaj: LINK
Jankesi mają na to powiedzonko (jestem miłośnikiem ich powiedzonek) "money to burn", co oznacza kasę, którą można zainwestować w dzikie pomysły, bo albo jest z lewych źródeł, albo ma jej ktoś tyle, że mu nie zależy na niej. Słowo "burn" oznacza jednak nikłe szanse na zwrot inwestycji. Nasze (tak, moje i twoje, z naszych podatków) pieniądze są aktualnie palone w piecu przez tych rządowych idiotów i nawet o tym się nie dowiesz! To, że nie reklamują tej inicjatywy świadczy o tym, że robią to z premedytacją i dobrze wiedzą jakby to było odebrane. Dlaczego więc mimo wszystko to robią? Ja nie wiem, chociaż chciałbym się dowiedzieć.
Ciekawe ile jeszcze takich "potrzebnych inicjatyw" podjęli ostatnio? I skąd ta nagła chęć żeby się pozbyć kasy z pustego niby skarbca? Czyj to był pomysł i czemu ta osoba jeszcze nie siedzi?
A rodzice dzieci nieuleczalnie chorych koczują pod Sejmem i proszą o dotację na ich pielęgnację. I któraś Piterwa, czy inna ministra wydała z siebie odkrywczą myśl, że "rząd nie drukuje pieniędzy". No, brawo, racja! Oni nie drukują - oni kasę palą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz