Właściwie, można dopisać "do księdza Isakowicza"... Ale i do wszystkich ogarniętych jakimś nagłym lękiem przed "rezunem", chociaż zupełnie wyzbytych lęku przed państwem, które mordowało na większą skalę i nie ma zupełnie z tego powodu wyrzutów sumienia.
Wołyń 1943, kiedy to otumanione "chodzoną po wiochach" propagandą Bandery i Bulby, niedouczone i ciemne masy wołyńskich chłopów rzucają się na wykreowanego wroga w celu głównie grabieżczym, a Ukraina 2014, gdzie wnuki i prawnuki tychże, dalej otumanione, ale już nie takie ciemne i nie pozbawione informacji ze świata machają flagami i wrzeszczą głupoty to zupełnie INNE sytuacje. Czas upływa, rzeka płynie i woda już nie ta sama.Nie ma już roku 1943, wojny, Niemców na Wołyniu i w GG... Nie ma spięcia i sporu, bo jedna ze stron tego sporu została wytępiona. (Polacy). Jest za to Rosja, która ma bomby i duże problemy. Ma też i historię mordowania milionów i to nie z poduszczenia jakichś cwaniaków, ale jako państwową politykę wykonywaną oficjalnie przez jej organy władzy. Przeciwstawianie sobie potęgi groźnego, bo schorowanego mocarstwa gotowego na niejedną zbrodnię w celu ratowania się do kilku milionów Ukraińców z zachodu, których ileś tam tysięcy małolatów macha flagami i skanduje debilne hasła to nieporozumienie. U nas, na co drugim bloku są napisy o tym, że "Żydzi coś tam" i co z nimi można by zrobić. Czy oznacza to, że ktoś u nas złapał jakiegoś Żyda i mu zrobił kuku? W Krakowie, na Kazimierzu, gdzie żydowskich wycieczek z Izraela i z USA przewalają się tysiące jakoś nikt nie zaobserwował płonących stosów i linczowania mimo butnych graffiti na murach. Tak samo, kretyńskie okrzyki małoletnich "banderowców" są równie groźne dla Polaków. Tych gówniarzy można naprostować w 10 minut, nie róbmy z nich problemu z którego powodu musimy się spłaszczyć przed matuszką Rossiją. W końcu akcję Wisła potrafiliśmy wykonać dawno temu i samemu, więc nie lękajmy się. Klucz to: "popieramy, ale się nie identyfikujemy" - naszym i nie tylko naszym głównym zagrożeniem jest Rosja, a nie wnuki banderowców i musimy o tym pamiętać. Więc bez egzaltacji i wariactw, ale popierajmy ruch ukraińskiej niezależności od Rosji. Za ich przewiny rozliczymy ich później, a na razie niech powalczą z Ruskiem.
Myślisz, że należałoby ich zachęcać, żeby się postawili Iwanowi? Przecież Iwan by ich chętnie masowo pozabijał, podobnie jak zbuntowanych Czeczenów. Fakt, że trumny z Iwanami też by pojechały do Matuszki Rossiji.
OdpowiedzUsuńNie wiem nawet czy by to było możliwe. Wojsko banderowskie z tego co widzę, to tylko spierdalać z podkulonym ogonem potrafi. Jak to w tv zobaczyłem, to nawet mi się ich szkoda przez moment zrobiło, dopóki sobie nie przypomniałem, że przecież ja ich nie lubię ;)
Zresztą ja to mało kogo lubię.
yry
każda walka trochę osłabia strony... Te ukraińskie wojska na Krymie to mieszkanka ludzi ze wschodu i zachodu, więc element niepewny, zresztą widać, że połowa z nich "odchodzi". W razie walki to byłaby masowa dezercja, a może i masowa dywersja. Dlatego nic nie robią, stosują bierny opór i pozwalają tym ze wschodu odejść. Myślę, że oni nic nie mówią, ale liczą się i z tym, że odpadnie trochę więcej "Ukrainy" - kupują czas. Szkolą sobie ochotników z zachodu, nie będzie to wielka liczebnie armia, ale nie da się rozbroić. Im bardziej się nie lubią z Ruskimi, tym lepiej dla nas - nie mogą się żreć z wszystkimi.
OdpowiedzUsuńI wiesz, dobrze, że mało kogo lubisz, to w polskiej sytuacji całkiem dobra cecha! :)