Wczoraj słuchając radosnego głosu Tuska, który obwieścił światu i Polsce, że nie ma żadnego kryzysu poczułem się bardzo dobrze, bo od razu wpadłem w nostalgiczną nutę wspomnień, czyli starą dobrą retro-jazdę: "skąd ja to znam?"
Trudno nie oprzeć się błyskwicznemu skojarzeniu z antyczną już dzisiaj płytą zespołu SUPERTRAMP, który wydał album pod jakże pasującym do naszego dzisiejszego dnia tytułem: "Kryzys, jaki kryzys?"
Pozwoliłem sobie lekko przerobić jego okładkę, bo można powiedzieć, że premier pewnie pamięta tę płytę z przeszłości i po prostu mu się "wypsło". Projekcja taka. Albo jajcarz?
Cała sytuacja jest śmieszna, bo w kraju gdzie głupia wyprawka szkolna dla malucha idzie w setki złotych, rachunki za prąd i gaz ditto, czynsze podchodzą do tysiąca, pensje ludzie mają po 2 patyki (średniacy), a 2 miliony ludzi musiało zwiewać żeby robić za białych murzynów w zasra... ups, w zachodniej Europie to nie wiem, śmiać się mamy?
No to śmiejmy się! Cieszmy się! Mamy oficjalnie dobrobyt, a kryzys nas tylko musnął... Ja jednak myślę, że większość optymistów, którzy w to uwierzą za jakiś czas poczują się jak delikwent, którego złapał atak sraczki i chociaż zdążył do publicznej toalety to nagle zauważył że...
Dodam, że słowo "tramp" ma również znaczenie "dziwka" więc album ten jest podwójnie pasujący do naszego radosnego premiera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz