Niedawno jeszcze, zapraszani do rozlicznych wywiadów przez funkcjonariuszy TV i gadzinowych mediów posłowie postkomuny oraz rządzącego układu szydzili z PiSu jako partii nie posiadającej zdolności koalicyjnej. Bo tak się zanosiło, zwłaszcza po smoleńskiej robocie, że już po nich. Mentalnie, odfajkowano ich jako skończonych. Jednak, jak wiadomo z życia, historii, a zwłaszcza z pewnej książki w czarnej oprawie dobro się zwykle potrafi obronić, a zło periodycznie dostaje w trąbę i właśnie dzisiaj, w portalu interia ktoś postanowił zrobić prosty sondaż i oto wyniki:
Wygląda na to, że żadna "zdolność koalicyjna" może PiSowi nie będzie potrzebna. Już się cieszę na tą nerwową sraczkę jaką wywoła to wśród niektórych dygnitarzy państwowych! Na te paniczne wyjazdy na placówki do Wenezueli, czy przejścia do pracy w "biznesie", na ogół gdzieś bardzo daleko od kraju.
No, bo jak nie zdążą, to będą musieli nabyć inne zdolności, jak na przykład "zdolność do szybkiego schylania się po mydło" w warunkach skoszarowania w ZK. Chociaż patrząc po mordkach, niektórzy to polubią i nie będą się spieszyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz