To taki typowy rumuński obiadek - coś na ludowo.
Troszkę mięska:
Nazywa się to tochitura moldoveneasca.
Chcę zaznaczyć, że wyżarłem 1/4 potrawy zanim postanowiłem zrobić foto.
Jest tam grillowana wieprzowina w różnych formach, kiełbaski również grillowane, smażona wątróbka - jest tego chyba pół kilo. To białe przy widelcu to bryndza!
Żółte pod spodem to mamałyga, czyli polenta, a na to wszystko narąbane jajko.
Tego się nie da zjeść bez ataku woreczka.
A "lokalsi" wcyndalają takie potrawy cały czas i powiem, że chyba jeszcze nie widziałem naprawdę grubego Rumuna.
Pofte buna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz