Polecany post

Zapomniany dowód ze Smoleńska

Pamiętam, że zaraz po katastrofie smoleńskiej przez jakiś czas krążył w sieci i wzbudzał niemałe zainteresowanie tzw. filmik Koli. Widzieli ...

czwartek, 24 października 2013

Percepcja bacy Laska

"Hej, na wysokiej tyrni
cosik tam się cyrni...
Heeej, cy to kupa gnoja,
cy dziewcyna moja?"

Kiedy słuchałem wczoraj i dzisiaj tego, co mieli do powiedzenia "Laskarze", oraz zaprzyjaźnieni z nimi funkcjonariusze mediów w temacie nowych ustaleń dotyczących katastrofy smoleńskiej zaraz przypomniała mi się powyższa zwrotka ilustrująca trudności z percepcją faktów pewnego bacy.

Jak stwierdził prof. Ciszewski z Uniwersytetu Georgia analiza zdjęć satelitarnych z 5.04.2010 wskazuje, że już wtedy słynna brzoza była kaputt. Złamana. Oczywiście pokazano zdjęcia, zbliżenia, kąty, wykresy, całą tę trygonometrię lokalizującą drzewo. Profesjonalna prezentacja.

Dla obozu rządzacego i "zespołu retuszującego" Laska wygląda to już dużo poważniej od innych kontr-dowodów na raport Millera; tutaj "nic się nie da zrobić". O ile zdjęcia pochodzą na 100% z piątego kwietnia, to wszystkie dywagacje o beczkach, destrukcji samolotu wskutek spotkania tejże brzozy są bez sensu, czasu nie potrafi cofnąć ani pan Lasek, ani Miller, Klich, Anodina, ani Tusk, czy nawet sam Putin.

I teraz zaczyna się część komediowa. Goście, którym zajęło 3 lata zmierzenie brzozy, zresztą z perypetiami, (przypomnę, nieszczęsne drzewo miało być złamane najpierw na wysokości ok 5 m, potem 7,7m, a dopiero na końcu "badań" wyszło 6,6m) nagle mówią: Nie, to nie jest prawda! To nie drzewo - to... śmieci! Dobre, nie ma co! Akurat, że to nie są żadne śmieci to widać nawet na zdjęciu ze zrzutu ekranowego. No, ale baca Lasek twierdzi, że on widzi śmieci, może ma jak ten baca, wątpliwości, może to jednak kupa gnoja? Taka... rozgałęziona? No, bo chyba nie "dziewcyna jego"?


Drugi dowcip w dowcipie polega na kwestii czasu reakcji sławnego zespołu trepów-naukowców. Otóż zmierzenie słynnej brzozy zajęło im 3 lata, natomiast orzeczenie, że obraz na zdjęciu przedstawia... kupę śmieci, a nie złamane drzewo zajęło im około... 6 godzin. Czym oni analizowali te zdjęcia? Czy dysponują IDENTYCZNYMI zdjęciami? Od kogo je mają i czemu nie ma o nich słowa w żadnym raporcie? Co spowodowało tak błyskawiczne działania? Nie potrzeba im teraz pół roku na skopiowanie plików, itp?

Ale, jako, że komedia ta naprawdę jest przednia, mamy trzeci dowcip: członek (co brzmi dumnie) komisji, pan Łojek stwierdził, że przecież najlepiej spytać o to kiedy brzoza poległa... właściciela działki! I tu mam już dwie "dopowiedzi", obydwie wykrztuszone w paroksyzmie śmiechu; pierwsza to: "to spytaj się, KURWA chłopie, spytaj! Już 4 lata będą wkrótce!"
A drugie... a czemu pytać właściciela działki, skoro nikt nie pyta 27 świadków, którzy zeznali, że słyszeli/widzieli wybuch?
Skoro profesor Binienda i inne autorytety są nikim dla ekspierdów Laska, to co im da pytanie jakiegoś działkowicza spod Smoleńska?! On może powiedzieć cokolwiek, to obywatel Rosji, a tam jest kraj, gdzie dwie głupie piczki za piosenkę antyputinowską dostały po 2 lata łagru! No, ale pan Łojek może pytać, czemu nie?
Jak to było w pewnym filmie: "Na głupie pytania, głupia odpowiedź", ten film ma 40 lat i nikt nie przyswoił przesłania chociaż widziały go miliony...

Wracając w posumowaniu do łączonej tematyki piosenek i wątku śmieci od razu przypomniało mi się więcej, to pewien zaśpiew z rajdów studenckich. Można powiedzieć, że to prorocze wersy:

"Ja myslałem, że to gówno,
ja myślałem, że to ŚMIECI,
a to sowieci, sowieci..."

I tu ma pan odpowiedź, panie Lasek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz