Polecany post

Zapomniany dowód ze Smoleńska

Pamiętam, że zaraz po katastrofie smoleńskiej przez jakiś czas krążył w sieci i wzbudzał niemałe zainteresowanie tzw. filmik Koli. Widzieli ...

niedziela, 25 marca 2018

Ulmowie jako "sprawiedliwi"


Zacząłem się zastanawiać nad koncepcją "Sprawiedliwych wśród narodów świata", tym słynnym żydowskim wyróżnieniu dla ludzi, którzy "z narażeniem własnego życia ratowali Żydów".
Weźmy to pod lupę.  Skoro bycie sprawiedliwym = ratowanie Żydów, oznacza to LOGICZNIE, że kto nie ratował Żydów, nie jest sprawiedliwy. Co więcej, jest tam dodatkowy warunek "z narażeniem życia". AHA! No, to nie wystarczyło pomóc Żydowi się uratować, trzeba było przy tym narazić własnie życie. Dopiero wtedy jest się "sprawiedliwym". Inaczej, jest się niesprawiedliwym, czyli złym.
Więc Żydzi i ci, którzy ich ratowali stoją razem, jako ci DOBRZY, a ty, skoro nie mogłeś ocalić żadnego Żyda, nie jesteś sprawiedliwym, "stoisz tam, gdzie Gestapo". Nieistotne jest to, czy siedziałeś wystraszony z rodziną w chałupie, czy też jechałeś na patrol autkiem z czarnym krzyżem na drzwiach
 i mauserem na kolanach, jesteś tak samo "niesprawiedliwy".
I nikt się o to nie czepia! Nikt nie bulgocze i nie obraża: "Jak to, ja jestem niesprawiedliwy? Wypraszam to sobie!"
To bardzo sprytny zabieg! Jakby na to nie patrzeć, sugestia jest taka, że życie Żyda jest nadrzędne,
a każdy kto nie zaryzykował własnego i własnej rodziny żeby ocalić to żydowskie jest niegodny bycia nazwanym sprawiedliwym. Biorąc pod uwagę, że tych "sprawiedliwych" jest z Polski 6300 osób, to znaczy, że pozostałe 30 milionów... wiadomo. Stało tam gdzie Gestapo! Naziści!!!
Więc nadają te swoje tytuły "nie-żydom" jak swoistą volkslistę, ale czemu świat "gojów" rozkleja się z wrażenia nad tym wszystkim?
Wiadomo, że ratowanie życia jest dobre. Jeżeli możesz, uratuj kotka, pieska, człowieka już na pewno. Jeżeli możesz. Ale czy ratowanie Żyda, lub jego rodziny kiedy ma się własną, a karą za to jest kula w łeb to dobra rzecz? Możliwość odwetowej pacyfikacji całej wioski, czy okolicy - to nie jest ważne?
Czy można powiedzieć, że pan Ulm, który zdecydował się na przechowanie w piwnicy rodziny żydowskiej mając w tej chałupie żonę, babkę i szóstkę małych dzieci zrobił dobrze?
Czy wolno mu było położyć na szali życie własnych dzieci żeby chronić życie kogoś innego, niezależnie od wyznania, czy narodowości? Czy miał prawo do tej decyzji, czyli praktycznie do wydania wyroku na własną rodzinę w imię... no, nie wiem czego - lepszego samopoczucia - szlachetności?
Uważam, że nie wolno mu było tego robić. Chodzi o to, że jego chęć poświęcenia się, choć według jednych czymś wielkim, według mnie była czymś albo głupim, albo próżnym. Była złem. Nie wolno kłaść życia bliskich, własnych dzieci, sąsiadów, wioski na szali dlatego, że komuś jest kogoś żal. To pewnego rodzaju branie decyzji o cudzym życiu we własne ręce, zabawa w Boga. Ojciec Maksymilian Kolbe oddał życie za innego więźnia, ale nie pociągnął za sobą innych ofiar. I nikt przecież nie powie, że był on jedynym "sprawiedliwym", a każdy kto czegoś takiego nie dokonał w obozie takim nie był. To by było zbyt duże świństwo wobec innych więźniów Auschwitz. A nam to robią i jeszcze bijemy brawo. Polaryzują nas i oceniają. Bezprawnie.
My sami, nasz rząd, wykorzystujemy tych Ulmów jako reklamowy gadżet, żeby wzruszyć świat i udowodnić, że jesteśmy właśnie "sprawiedliwi". Nie wiem, czy tędy droga.
Więcej nie piszę, bo w naszej nowej rzeczywistości zaczyna to być śliski temat. "Mamy wolność słowa, ale nie żeby od razu wszystko mówić", że zacytuję Wielkiego Elektryka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz