Popatrz na te kropki poniżej:
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
....
Gdyby każda kropka reprezentowała jednego SS-mana, to... powyżej mielibyśmy ilustrację kolumny stu maszerujących żołnierzy w czarnych mundurach.
Tysiąc takich bratków, idących wesoło, czwórkami, zajęłoby 100 centymetrów twojego ekranu.
Czyli, kontynuując z arytmetyką i wizualizacją, 50 tysięcy zajęło by około 50 METRÓW wydruku tych kropeczek.
Skoro potrzeba czterech kartek A4 w pionie, żeby wypełnić metr, zużylibyśmy na to 200 kartek.
Można powiedzieć, że to sakramencko dużo kropek. Dużo, dużo złych facetów w czarnych ubrankach!
Tylu właśnie złych facetów pojawiło się jako ochotnicy do SS w... głupiej i niedużej Holandii.
Nie mówię o jakichś przymusowych brankach, o wcieleniach i wymuszonej służbie, nic z tych rzeczy.
To 50 tysięcy OCHOTNIKÓW, ludzi, którzy uważali, że wstąpienie do SS to świetny pomysł!
Czy ktoś dzisiaj ściga holenderskich SS-manów? Czy kiedykolwiek ich ścigano?
Hehe... no, głupie pytanie, prawda?
Czy rząd Izraela, lub organizacje spod znaku holocaustu domagają się jakichś odszkodowań od rządu Holandii za swoje cierpienia doznane od tych 50 tysięcy holenderskich ss-synów?
No, nie wiem, czy to nawet nie jest głupsze pytanie. Kto ma płacić już sanhedryn ustalił przecież.
Wygląda na to, że SS-mann wcale nie był taki najgorszy. W świetle rewelacji tego oszołoma Grossa pewnie paskudniejszym człowiekiem był jakiś małorolny chłop z Podlasia. Taki, mało-euro typek, w ogóle bida z nędzą. Nawet nie mógł być w SS, podczłowiek. Untermensch!
Za to dzisiaj, ci holenderscy liderzy poprawności, których 50 tysięcy ochotników chciało już robić unię za Adolfa, wyznają kompletnie inne poglądy! Zupełnie jak dzieci "kułaków", które po szybkich dokształtach kablowały na swoich rodziców do Cze-Ka.
Otóż w Holandii, wielkie rzesze społeczeństwa chcą wprowadzić "Dzień holocaustu" jako... święto państwowe! Rozkoszne, prawda? Najpierw robili z nich skwarki, a teraz im liżą co tam jeszcze zostało do wylizania.
Do dzisiaj rozczula mnie dyskusja przy piwku z pewnym młodym Holendrem, kolegą z pracy, i jego stroszenie się, że "Polska to kraj antysemicki". Kiedy zapytałem go o holenderskie SS był zdumiony i w ogóle mi nie uwierzył, że coś takiego istniało! Patrzył na mnie, jakbym chciał go zrobić w konia. On nawet o tym nie wiedział, ten młody "edukowany" w uczyliszczach Amsterdamu. Ale my, w Polsce, mamy już też swoją, wyhodwaną armię tumanów, więc można powiedzieć tkwimy w unii coraz mocniej - jak wrzód na dupie! I pewnie głupiejemy w ekspresowym tempie, żeby nadgonić te braki w demokracji.
Patrząc na to, co dzieje się ostatnio w tym euro-gnieździe lewaków, należy zadać pytanie:
Czy Holandia, lub Belgia (40 tys ochotników w SS) zapłaciły komukolwiek reparacje za działania swoich dzielnych chłopców? Chyba nie mieli pistoletów na wodę, a ich służba nie polegała na dyżurach w kuchni?
Czy Holandia, lub Belgia (40 tys ochotników w SS) zapłaciły komukolwiek reparacje za działania swoich dzielnych chłopców? Chyba nie mieli pistoletów na wodę, a ich służba nie polegała na dyżurach w kuchni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz