Polecany post

Zapomniany dowód ze Smoleńska

Pamiętam, że zaraz po katastrofie smoleńskiej przez jakiś czas krążył w sieci i wzbudzał niemałe zainteresowanie tzw. filmik Koli. Widzieli ...

wtorek, 17 października 2017

Podróże doktor Pikulskiej

Nie mogę czegoś zrozumieć. Otóż, pani "rezydent", czyli jakby taki troszkę starszy rangą stażysta domaga się wraz z grupą kolegów znacznych podwyżek za swoją ciężką pracę. Chodzi oczywiście o pracę w kraju, w szpitalu gdzie jest tym "rezydentem".
Chyba jej bardzo zależy na tej podwyżce skoro bierze udział w głodówce i tak poważnym proteście?
Ale... podobno brała udział w akcjach charytatywnych jako lekarz, gdzieś na krańcach cywilizacji, w Afryce, chyba? A z czego wtedy żyła - bo skoro to było charytatywne, to pewnie nie płacone, czy dobrze wnioskuję? Domyślam się, że jakieś organizacje, Sorosy, czy inne wrzody na ciele świata opłaciły transport, wyznaczyły cele, zaopatrzyły w przeterminowane szczepionki i tak dalej, ale pensji chyba nie dawali, bo było charytatywnie i tak wzruszająco lewacko; ta biała lekareczka wsadzająca czopki w te mizerne, czarne dupki, te witaminki dla czarnej dziewczynki... aj-jej... chlipu-chlipu...
Ale w Polsce, to już inna śpiewka. Nie ma charytatywności. Nie ma jakichś żałosnych pacjentów, którym trzeba pomóc za dwa pięćset. U nas jest komercha! Ty, Polaku, nie wzruszasz pani doktor! Bo na pewno jesteś jakimś zafajdanym pisiorem, a może nawet MOHEREM, więc płać! Albo pięć patyków, albo choruj sobie sam, prostaku. A jak będziesz marudzić, jak kasy nie bedzie, to dobra pani doktor pojedzie teraz robić lewatywki biednym eskimosom, czy jak tam teraz ich się nazywa. A ty, Polaku, zdychaj sobie.
Więc polscy pacjenci pani doktor P. mówią jej: "Medice, cura te ipsum". Na głowę!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz