Polecany post

Nowy Rok - jak co rok?

Uświadomienie sobie bezsensu celebrowania "nowego roku" zajęło mi trochę czasu, ale w końcu okrzepło. Lubię zapamiętywanie przeróż...

poniedziałek, 21 listopada 2016

Szczepionki, a statystyka

Od kilkunastu lat widać narastający opór przeciw szczepieniom, postrzeganym jako czyste zło powodujące różne ciężkie schorzenia, a wśród zgłaszanych efektów szczepień najpopularniejszym jest autyzm. Dlaczego akurat koncerny miałyby zajmować się truciem jakiejś częśći populacji i jaka w tym korzyść - nie wiadomo, przynajmniej ja nie widzę sensowych argumentów, ale inni je widzą, a wielu ich jest.
No, dobrze, będę takim "advocatus diaboli" i postaram się przy pomocy dostępnych danych statystycznych pokazać pewne możliwości i sytuacje, które mogą tłumaczyć przyczynę powstania tej fali niechęci do szczepień.
Praktycznie, wszyscy rodzice dzieci z diagnozą autyzmu, którzy oskarżają o to szczepienia mówią: "dziecko było zdrowe, dostało szczepionkę i za dwa dni było chore! Miało atak/napad/gorączkę/stan otępienia/wysypkę/utratę przytomności/itd".
W efekcie, po dalszych badaniach, okazuje się, że jest to autyzm, albo jakiś inny problem neurologiczny. No i wtedy, taki zrozpaczony rodzic zaczyna szukać odpowiedzi i oczywiście, natrafia na rozliczne strony, blogi i portale, które podsuwają mu odpowiedź: "to szczepionka załatwiła twoje dziecko".
Zaczyna się bezsensowny kocioł informacji, prawd i półprawd, czasem nieprawd, głupot i faktów o zawartości rtęci, związków chemicznych w preparatach, padają argumenty biochemiczne, medyczne... ile ludzi tyle poglądów, jeden wielki zgiełk i emocje.
Ale zacznijmy analizę danych, które nie mają emocji, ani nie muszą znać biochemii, bo dane po prostu SĄ.
Jak podają Amerykanie, a oni mają dobre statystyki medyczne, 1 dziecko na 68 urodzonych wskazuje na pewne zaburzenia związane z autyzmem (wiadomo, są lekkie, ale i ciężkie przypadki). Może są trochę zbyt dokładni, powiedzmy, że to 1 na 70. W Polsce, rodzi się ostatnio około 360 000 dzieci rocznie. Powiedzmy, że mimo obowiązku szczepień, poddaje się im tylko 80%. To oznacza, że szczepi się około 288 tysięcy dzieci, a statystycznie autyzm w różnej formie pojawi się wśród 4114 z nich. Załóżmy, że jest około 3 szczepień w roku, dla uproszczenia pomińmy, że proces szczepień trwa dłużej niż rok i jest ich więcej. Przeważnie, każde dziecko otrzymuje przynajmniej 3 szczepionki w którymś roku.
Szczepienia odbywają się w różnych placówkach, ale na ogół robi się je w dni powszednie, więc mówimy o około 230 dniach w roku (odejmujemy też święta, ale i część dni wakacji i ferii dzieci). Statystycznie rzecz biorąc, autyzm/schorzenie objawić się może w różnych dniach, bez względu na porę roku. Zwykle, takie objawy występujące 1-4 dni po szczepieniu od razu narzucają narrację i szukanie związku przyczynowego. Przy 3 szczepieniach rocznie jest więc 12 dni przypadających na ten newralgiczny czas.
To oznacza, że statystycznie, 215 dzieci rocznie objawiających nagle jakieś neurologiczne problemy trafia na czas w którym są od 0 do 4 dni po jakimkolwiek szczepieniu!
Ale to nie jest tylko jeden rok... lata lecą, przecież. Po pięciu latach mamy całą armię ponad tysiąca autystycznych dzieci, które zachorowały do 4 dni po przyjęciu jakiejś szczepionki. Co mogą powiedzieć ich rodzice? Ewidentnie, winne są szczepienia, przecież są ich tysiące w podobnej sytuacji! Powstaje oddolny ruch.
Oczywiście, 99% tych dzieci codziennie myło ręce, albo piło mleko, ale dlaczego nikt nie wysnuł wniosku, że autyzm spowodowało mleko, albo mydło??? Bo rzeczy codzienne nie są pamiętane, a rzeczy występujące rzadko - są.
Ogromna większość dzieci nie wykazuje po szczepieniach żadnych zmian, czy schorzeń, lecz jest domniemanie, że coś w tych preparatach jest, co na niektóre z nich działa w silny sposób.

Wiem, że zaangażowani "religijnie" w problem szczepień, jak również wyznawcy teorii trucia ludzi przez chem-trails, czy GMO zagotują się w słusznej złości, ale... nie kłóćcie się ze mną, kłóćcie się ze statystyką.

Cały ten antyszczpionkowy ruch uważam za groźny dla naszej cywilizacji, a jest to część większego trendu usiłującego nas (z dobrego serca) zwrocić ku naturze. Jednak, natura jest okrutna, a wirusy, bakterie i toksyny też są jej częścią, trzeba o tym pamiętać. Człowiek, jako żyjące w nieskażonej naturze zwierzę, żył średnio około 35 lat.
Ale miał za to zdrowe pokrzywy, smaczne pestki i mięsko z ogniska...


2 komentarze:

  1. Autyzm to tylko jeden z wielu powiklan poszczepiennych. Badanie kliniczne szczepien tym rozni sie od badan klinicznych lekow ze przy szczepieniach nie uwzglednia sie ich karcenogennosci, wplywu na mutacje genetyczne oraz nie ma prawdziwej grupy placebo czyli warunkow obowiazkowych bez ktorych nie mozna badac nowych lekow i wprowadzac ich legalnie na rynek a szczepienia nie dosc ze sa wprowadzane to jeszcze wszyscy zaklinajac rzeczywistosc krzycza o ich bezpieczenstwie. Wiadomo nie od dzis ze szczepienia powoduja choroby autoimmunologiczne np zespol ASIA proponuje wpasc na pubmed i poczytac a to tylko czubek gory lodowej bo do tego dochodza jeszcze zanieczyszczenia biologiczne tych preparatow ktorych z racji sposobu produkcji nie da sie wyeliminowac. Wiec z calym szacunkiem twoja statystyka jest bardzo ograniczona i nie uwzglednia calej masy powiklan poszczepiennych. Problem jest ogromny bo tych badan nikt nie ma ochoty wykonywac producenci tych preparatow nie maja w tym interesu a panstwa na to nie stac. Obecnie jest zapasc zdrowotna spoleczenstwa nie tylko dzieci oczywiacie jest cala masa innych czynnikow oprocz szczepien tej zapasci jak np zanieczyszczenie srodowiska rolnictwo oparte na pestycydach itp. Mnie nie przerazaja nieszczepione dzieci z bardzo prostej przyczyny, otaczam sie nieszczepionymi doroslymi ktorzy od kilku do kiludziesieciu lat nie odnawiaja wlasnych szczepien kalendarzem przypominajacym dla doroslych (wedlug ulotek samych szczepionek dzialanie preparatu szacuje sie na kilka lat a mowa tylko o mianie przeciwcial ktora w wielu przypadkach ma sie nijak do faktycznej odpornosci) wiec 90% doroslych to osoby nieszczepione i wyszczepionych kilkanascie procent dzieci w skali spolecznej tej magicznej teorii odpornosci nie uczyni. Swoja droga to tylko teoria i nigdy nie zostala potwierdzona naukowo.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ten wpis nie miał na celu kompleksowego tłumaczenia wszelkich zjawisk, które są/mogą/nie mogą być związane ze szczepieniami. Powyższa mini-analiza statystyczna wskazuje tylko na fakt, że z samej istoty występowania szczepień w czasie pewna ilość zbiegnie się z wystąpieniem objawów zaburzeń neurologicznych. I jest to na tyle znaczna liczba, że wiele osób będzie wysnuwać niczym nie uprawnione wnioski. Nie zapominajmy, że większość zaszczepionych nie wykazuje żadnych problemów, zmian i reakcji. Dlaczego?

    OdpowiedzUsuń