Już to widzę...
Ale, nasza "Hania kochana", (jak nazywał ją pewien SB-cki taksiarz z korporacji "ósemki") już zgodę szykuje, wiadomo, grunt to "otwartość i miłość".
Proste chłopaki mówią o tym, że to "rozchylanie pośladów", oraz "dawanie dupy", ale czy można tak brzydko mówić o pięknym uczczeniu rosyjskiego święta na terenie jakby na to nie patrzeć, protektoratu?
Tylko wizyty samego samodzierżawcy brakuje.
Ale on jest w pobliżu i czeka... i kiedyś w końcu przyjedzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz