To trawestacja tytułu dawnego telewizyjnego programu dla rolników z epoki Gomułki. W oryginale była "nowoczesność", ale jaka ta nowoczesność była wtedy wśród rolników? Pewnie mniej więcej taka, jak obecna "niezależność" sądownictwa w Polsce. Czyli science-fiction dla odbiorcy.
"Wara od tego tematu!" - ostrzega prezydent Sodoma-Komora. Też mi się to kojarzy, pamiętam, te odrąbywane ręce podniesione na władzę ludową z przemówienia Cyrankiewicza.
Jak można mówić o niezależności sędziów, którzy przecież nie są ani wybieralni w wyborach, ani nie są panami tego co robią?
Przecież sędziowie mają swoich szefów. Mają prezesów sądów, nie mają żadnego wpływu na decyzje prezesa, który może mieć całą masę pomysłów, które przełożą się na karierę sędziego dobrze, lub nie tak dobrze.
Niezależność sędziowska w Polsce jest taką samą lipą dla naiwniaków jak niezależność dziennikarzy. Nawet tak samo to działa! Dziennikarze pracują w redakcjach, są tam naczelni, których też ktoś zatrudnia... No i wypełniają słuszną linię partii, o kurde, znów mi się skojarzyło... Nie wiem czemu, cały czas przypomina mi się PRL i to w tej wersji chamskiej, ten firmowany przez SB. Dlaczego?
W każdym razie, musimy za wszelką cenę przejąć władzę i zacząć truć te pluskwy, bo nas załatwi tyfus post-komuny, albo jak ktoś woli UKŁAD. Ten, którego nie ma, oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz